"Życie na krawędzi,
Nie możesz się ustrzec przed upadkiem"
Nie możesz się ustrzec przed upadkiem"
~Aerosmith (Livin' On The Edge)
(Muzyka)
~*~
Bardzo dużo ludzi czuje nieopanowaną chęć niesienia pomocy innym. Tym wszystkim zbłąkanym w ogromnym świecie, pełnym niebezpieczeństw na które nie są przygotowani. Jane również należała do grupy osób pomocnych, co objawiało się w wielu sytuacjach. Chociażby tej z wczoraj. Kiedy tylko wstała z łóżka, zaczęła rozmyślać o nałogu kolegi. Wiedziała, że musi mu pomóc, pomimo kilkudniowej znajomości. Następna przygoda Roberta z heroiną może skończyć się tragicznie.
-Co robić, co robić? - Mruczała cicho, krzątając się po pokoju. Nie potrafiła znaleźć sobie odpowiedniego miejsca. Najlepszym rozwiązaniem była zimna podłoga w rogu salonu. Gorące powietrze wpadało do mieszkania przez uchylony balkon, powodując u brunetki uczucie duszności. W takich warunkach nie miała ochoty na nic... No może poza rysowaniem. W dalszym ciągu kochała to robić. Inspirowały ją najprostsze rzeczy, co owocowało niesamowitymi pracami. Już kilka z nich wisiało nad łóżkiem. Tym razem do kolekcji miało trafić kolejne dzieło. Dziewczyna przypomniała sobie wygląd Roberta na dragach i natychmiastowo rzuciła się w kierunku farb. Po kilku minutach na płótnie pojawiały się kolejne kreski. Wystarczyło pół godziny, aby powstał ciekawy obraz. Jane ukazała na nim sylwetkę mężczyzny z długimi, "lejącymi się" włosami, sporym zarostem i podkrążonymi oczami. Postać wyglądała na zmęczoną, po wielu nieprzyjemnych doświadczeniach. Dopełnieniem klimatu obrazu były niewątpliwie przytłaczające barwy, takie jak ciemna, wręcz zgniła zieleń, czerń oraz brąz. Zadowolona May odstawiła pracę do wyschnięcia i podążyła w stronę lodówki, mając nadzieję na znalezienie tam zimnego napoju. Jedyną rzeczą jaką zastała, był chłód, który w przyjemny sposób otulił jej rozpaloną twarz.
"Cholera, przydałoby się zrobić jakieś zakupy." -Stwierdziła, patrząc po półkach. Natychmiastowo ruszyła ku szafie, skąd wyciągnęła pierwsze, lepsze ciuchy. W szybkim tempie ubrała się i zeszła do małego sklepiku, znajdującego się na parterze budynku. Już na wejściu usłyszała kłótnię sprzedawczyni i jakiegoś chłopaka. Nie zwracając na to zbytnio uwagi, zaczęła szukać najpotrzebniejszych produktów. Kiedy koszyk został napełniony po brzegi, podeszła do kasy. Sprzedawczyni w dalszym ciągu sprzeczała się z niskim blondynem.
-No Susan, proszę. To ostatni raz. - Mruczał, jakby był pijany.
-Nie rozumiesz? Nie mogę! Już pani Margaret ostatnio zwróciła mi uwagę na twój wiek. Nie masz jeszcze 21 lat, więc znikaj ze sklepu. -Pomachała rękami, jakby wskazując mu drogę do wyjścia.
-No zajebiście! Właśnie straciłaś klienta! -Wykrzyczał i odszedł od lady. Kilka sekund a do uszu obydwu kobiet doszedł dźwięk trzaśnięcia drzwiami. Jane nie odzywała się, tylko zapłaciła i wyszła. Myślała o tych wszystkich młodych dzieciakach, zażywających różnego rodzaju używki. Ba, ona sama je brała. Czy ten świat upadł na sam dół? Czy młodzież jest aż tak zdemoralizowana? Chyba tak.
Wieczorem...
Jane ubrała na drobne ciało ciemne ciuchy i wyszła z mieszkania. Jak zwykle nie miała sprecyzowanych planów, co do spędzenia wieczoru. Spodziewając się spotkania Duffa w Troubadour, udała się w tamto miejsce. Cała ekipa siedziała jak zawsze w tym samym miejscu. Wszystko wydawało się być w porządku, jednak przy stoliku panowała cisza.
- Cześć. - Jane usiadła obok Roberta, który wyglądał nieco lepiej niż wczoraj. Nikt w dalszym ciągu się nie odzywał. Cała paczka w ciszy piła alkohol, co było krępujące dla brunetki. Nie wiedziała jak zacząć jakąkolwiek rozmowę. Na szczęście wyręczył ją Duff.
-Robert chce z tobą pogadać. - Rzucił koledze zabójcze spojrzenie, a ten niechętnie wstał i poprosił dziewczynę do rozmowy na osobności. Wyszli z baru i oparli się o pobliski mur. Żadne z nich długo się nie odzywało, patrząc nieobecnym wzrokiem w uliczny ruch. Na zewnątrz panował hałas, jednak nie aż tak duży jak w lokalu. Jedynie od czasu do czasu słyszalne były krzyki, trąbienie przejeżdżających samochodów i głośną muzykę.
Powietrze pomimo późnego wieczoru, nadal było gorące. Do takiego stopnia, że ludzie chodzili w koszulkach na ramiączka.
-Ja... Przepraszam za wczoraj. - Mruknął jakby niechętnie. - Nie potrafiłem wytrzymać. Heroina jest moją kochanką od dłuższego czasu. - Kontynuował bardziej przejętym, ale i smutnym tonem. - Zawsze mi pomaga...
- Zawsze cię zabija. -Przerwała mu z matczyną wręcz troską. - Nie możesz więcej brać.
- Ty się o mnie martwisz? -Zapytał, uśmiechając się cwaniacko.
-Prawie cię nie znam, ale jak patrzę na młode osoby, szmacące się dragami, to krew mnie zalewa. Sama nie wiem czemu spróbowałam tego gówna. Nigdy już tego nie tknę i tobie też radzę.
-To nie takie proste. - Westchnął spuszczając wzrok. Doskonale wiedział, że nie uda mu się rzucić heroiny. Może gdyby chciał... Ale problem tkwił w tym, że nie miał zamiaru iść na odwyk.
____________________________________________
Dzisiaj blog obchodzi swoje pierwsze urodziny.
Dzisiaj blog obchodzi swoje pierwsze urodziny.
Równo rok temu założyłam stronkę :)
Za moment skomentuję!
OdpowiedzUsuńA tymczasem:
Zapraszam na rozdział 11 "Żniwo mroku"
one-rainy-dream.blogspot.com
Zadzieram kiecę i lecę :3
UsuńTeraz twój blog jest taki inny , lepszy, bardziej dojrzaly xd ;* zajbiste !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie ;*
UsuńŚwietne kochana! Te głębokie przemyślenia Jane... boski rozdział budzący refleksje. Trudno się oderwać, czyta się jednym tchem, ogromnie wciąga. Postać Roberta jest bardzo ciekawa, zastanawiam się jak dalej potoczą się jego losy. Mam nadzieję, że jak da sobie pomóc i pójdzie na odwyk. Polubiłam gościa, szkoda by było jakby coś mu się stało....
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ciebie i Twoje opowiadanka, czekam na ciąg dalszy :D
Pozdrawiam!
+ zapraszam u mnie nowy ;3 http://time-just-fades-the-pages.blogspot.com/2014/03/rozdzia-14.html
Kocham Cię za te komentarze :) Dziękuję bardzo ;*
UsuńRefleksje? Jestem miło zaskoczona :D
Również pozdrawiam!
kolejny u mnie...
UsuńCoś czuję, że Robert dużo wniesie do tego opowiadania... Mam nadzieję, że z pomocą Jane uwolni się od nałogu. Rozdział jest utrzymany w smutnej atmosferze, ale przy tym ciekawy :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
Dziękuję za komentarz ;*
UsuńRównież gorąco pozdrawiam! :D
Mam pytanie: Jane nie bedzie z Robertem, prawda? Jak bedzie, to ja cie znajde Chelle....
OdpowiedzUsuńA teraz dla odmiany znowu bede pieprzyc o tym, ze nie ma Axla, bo on juz powinien byc! ;___;
Ten blondyn w sklepie skojarzyl mi sie ze Stevenem, tylmo czemu? XD A wlasnie, skoro juz mowa o Robercie, to sam powiedzial, ze on kocha heroine, a nie Jane, tak wiec Jane moze kochac tylko Axla! *-*
xoxo
Wybacz, ale nie odpowiem na pytanie ;)
UsuńHahahaha Steven Ci się skojarzył? Hmmm. Podejrzane, czyż nie? :D
Dziękuję za wspaniały komentarz ;*
Jeej! *.* Wszystkiego najlepszego dla bloga! Oby jeszcze długo nam posłużył za wspaniałą lekturę! :D
OdpowiedzUsuńRobert punk... Wyobraźcie sobie Plant'a punk'a! xDD A co do tego rysowania to mam tak samo jak Jane. :) Od pewnego czasu moje życie sprowadza się do rysowania i muzyki. Dziennie tworzę ze trzy portrety jakiś rockowych muzyków!
I naprawdę podobają mi się opisy. Wszystko jest niby takie proste, kilka zwykłych zdań, ale mają swój urok. Są świetne! xDD
I martwię się o Roberta. Nie chce, żeby jechał na odwyk czy coś...
~ Roxy
Dziękuję mała! ;*
UsuńRobert Plant punkiem? XD Tego jeszcze nie było :D
O ty! :D Kurde podsunelas mi zajebisty pomysl! :P U mnie Plant bedzie punkiem! :D Dziekuje ci!! :*****
UsuńI nie ma zadnego 'ale'! Jak to spiewal Mercury "Don't Stop me now" ! xD
Hahahaha Ty sama podsunęłaś sobie pomysł :3
UsuńCzekam w takim razie na punka Planta! :*
przeczytałam,ale skomentuję jutro ok? :c
OdpowiedzUsuńOki :)
UsuńNo to tak. Skomentuję krótko, bo parę blogów w kolejce, a czasu bark, dodatkowo dzisiaj lekcja gitary, a jutro 2 sprawdziany i kartkówka :c, że też nie wspomnę o pracach domowych. :c
UsuńBiedny Robert. Odwyk!
A tak ogólnie to zajebioza, mala ;) :**************************** <33333333333333333333
Dziękuję ;*
UsuńOszołomiłaś mnie! Jak to zrobiłaś, że przez cały czas widziałam tylko jedną opcję, a mianowicie, że Duff będzie tutaj od początku ważną postacią. Teraz sama nie wiem co o tym wszystkim sądzić.
OdpowiedzUsuńNiby Robert odgrywa teraz jakąś istotną rolę, ale czy tak pozostanie?
McKagan trzyma się z boku, lecz istnieje możliwość, że w kolejnych częściach zbliży się do naszej kochanej Jane.
Swoją drogą ciekawy jest wątek tej dobrodusznej kobietki. Albo coś mi umknęło, albo dopiero teraz wyszło na jaw jaką naprawdę ma za sobą przeszłość. Teraz wyjaśnia to dlaczego nie uciekła z piskiem gdy Robert omal nie wykończył się pod prysznicem.
Nie tylko to zmieniło mój punkt widzenia. Skoro May tak pięknie maluje, to może wcale nie będzie chciała kontynuować podążania ścieżką mody? Oby tylko nie robiła niczego wbrew sobie.
Czy ja dobrze wnioskuję? Straconym klientem w sklepie był nasz Steven? Czy to tylko zbieżność wyglądu?
Ta buntownicza postawa głównej bohaterki daje sporo do myślenia. Widać, że zależy jej na moralności i nie może znieść świadomości, że większość nastolatków zmierza do zagłady. Ale czy sama zdoła uratować cały świat?
Chętnie wybrałabym się do takiego The Troubadour. Cholera! Takie miejsca mnie przyciągają!
Co teraz będzie z Robertem? Czy Jane zdoła mu jakoś pomóc? A co jeśli on tak na nią wpłynie, że dziewczyna wróci do przeszłości? Kiedy poznam odpowiedzi? ;_;
Wciągający rozdział! Cholerka, dawaj następny!
Pozdrawiam ♥
Dziękuję serdecznie za taki zajebisty komentarz! :*
UsuńTyle pytań zadałaś :) Już niedługo poznasz na nie odpowiedzi :D
Również pozdrawiam ♥
Ciocia Lisa stawia się w pełnej gotowości do napisania komentarza :D Jak zwykle jest zajebiście i moja ulubiona piosenka Aerosmith "Livin' On The Edge" kurde zawsze gdy jej słucham to kojarzy mi się z życiem gwiazd rocka i ich samozagładą, ich stylem życia, sex drugs i rock n' roll no i kocham Twoje opowiadanie. Jane to anioł, który chciałby uratować każdego, ale nie siebie kurde to tak jak ja, zawszę myślę o innych a potem o sobie. Zadaję sobie pytanie, czy można być jeszcze bardziej zajebistym niż Ty i Twoje opowiadanie, odpowiedź brzmi...chyba nie. Robert oj Robert wiesz, że wczoraj znalazłam na youtubie video ze Stevenkiem, nie wiem czy wiesz, ale on brał udział w takim programie "Rehab Celebrity' czy coś i był filmik ukazujący go na dragach, aż serce się krajało jak na to patrzyłam, gdybym tam była przytuliłabym blondyna. Nie wiem czemu, ale Steven zawsze budził we mnie taki jakby to określić instynkt macierzyński. Duff czeka na swoje pięć minut z Jane? hmmmm ciekawe jak to się dalej potoczy a i no znowu nie ma Axla, ile mu zajmie pojawienie się tu 14 lat? (aluzja do tworzenia albumy "Chinese Democracy") oby pojawił się szybciej bo brakuje mi wiewióreczki. wszystkiego naj naj dla bloga, byś dalej pisała tak zajebiste rozdziały, byś fanów przybywało z każdym rozdziałem, by Gunsi współpracowali z autorką, byś wydała kiedyś książkę z tym opowiadaniem i chuj nie wiem co dalej ale ja ci życzę jak najlepiej z całego serca.
UsuńP.s. Odpisałam Ci na komenta na moim blogu :)
Peace & Love,
Ciocia Lisa z Izzym :D
Jezusie, jaki długaśny komentarz! *O*
UsuńKOCHAM CIĘ! ♡
Wiesz, kiedyś też oglądałam Stevena w takim stanie i normalnie płakałam. Nie potrafiłam patrzeć na osobę po narkotykach, a tym bardziej na idola!
Jeszcze raz dzięki ;*
Cudownyyy!!! *.* czekam na kolejny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ♡
UsuńPrzeczytam na pewno, i gratuluję wyświetleń jak na ten czas, oraz roczku bloga! Cudownie!
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana ♡
UsuńRose powróciła na dobre i rusza z nowym opowiadaniem. Zapraszam na zapoznanie się z bohaterami http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńU mnie 33!
OdpowiedzUsuńZapraszamy do czytania naszego nowego rozdziału!
OdpowiedzUsuńhttp://roadtocalifornialivingaftermidnight.blogspot.com
Obiecuję, że przeczytam i skomentuję, ale za jakiś czas, kiepsko u mnie z internetem.
OdpowiedzUsuńDodałam pierwszy rozdział, jakbyś tam chciała przeczytać to zapraszam. :)
O... o kurwa :O A miałam nie klnąć. Widzisz do czego mnie zmuszasz? :C
OdpowiedzUsuńCzemu ja tu wcześniej nie trafiłam (spamu nie liczę XD), nie rozumiem. Od teraz najpierw czytam, a później zawracam innym głowę swoimi sprawami.
Ale wracając do bloga, a konkretniej to do pomysłu i treści. Piszesz fajnie - lekko i zdaje się jakby nie sprawiało Ci to żadnej trudności. Rozdziały są trochę krótki i dużo się dzieje, ale tak naprawdę to nie mam na co narzekać. Po prostu mi się podoba. Nie mam pojęcia czym mnie tak ujęłaś. Chociaż nie, chyba wiem - ostatnim zdaniem prologu. Mistrzostwo. Czapki z głów.
Niby nic specjalnego, ale zaciekawiło to cholernie tą durną Draco XD Polubiłam Roberta - tylko weź go teraz nie zabijaj, dobra? :C To by było dla mnie zbyt straszne. Tak, więc będę czytać- możesz mnie informować czy cuś jak chcesz. A jeśli masz mi coś lub kogoś do polecenia to też napisz. Chętnie przeczytam. I wpadaj jak najszybciej do grupy. Chyba, że już tam jesteś, a ja cię nie zauważyłam lub ty się nie przedstawiłaś D: Nie rób tak, proszę cię, bo chcę cię poznać.
Już cię pokochałam moim małym, czarnym sercem ♥
Dziękuję bardzo kochana! ♥ Cholernie poprawiłaś mi humor i dodałaś kopa do pisana kolejnych rozdziałów! ;*
UsuńPS Do grupy wpadnę w kwietniu, bo mam baaaaardzo powolny internet ;___;
Jak możesz. No dobrze, dam ci ten tydzień. Rozdarłaś moje serce, ale postaram się jakoś przetrwać :c
UsuńOh, znów mało. Ale co ja będę sie co komentarz z tym pierdolić? Nieistotne. Idziemy dalej. Co by tutaj powiedzieć, empatyczna dziewczyna z tej Jane. Podoba mi się, że ludzie jeszcze potrafią współczuć, czuć chęć pomocy innym. Nawet tym praktycznie obcym. Czy to nie jest miłe? W dzisiejszych czasach mało kto chce... dlatego tak nie lubię rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńWolę zamykać się w innym, dokładnie ustalonym przeze mnie świecie. To o wiele wygodniejsze i fajniejsze.
Przeprosił ją, super! Jednak ja Ci już pisałam poprzednim razem, że Duff też zawinił, ale! To tylko moja prywatna sugestia, o czymś muszę Ci pisać, czy nie jest tak? Wszyscy nagle siedzą jak mysz pod miotłą gdy wchodzi do lokalu dobra Jane? Też martwią się o Roberta? Ciekawa jestem, czy to zwykłe zakłopotanie, czy raczej przejęcie?
Czekam na kolejny, mam nadzieję, że coś się fajnego stanie, bo teraz akurat nie wiem... niewiele...
A właśnie, kobieta artystka, może gdzieś kiedyś znajdziesz fajny obraz, w Internecie, który przedstawisz jako jej?! :-)
Kończę, życzę weny i cierpliwie czekam.
Ps: Wybacz za jakiekolwiek błędy, komentuję z telefonu.
Dziękuję serdecznie za komentarz! ♡
UsuńNiedługo pojawi się rozdział, mam nadzieję - ciekawszy :D
PS Mam już pewną dziewczynę na oku. Prawdopodobnie zaproponuję jej współpracę i na blogu pojawią się jej dzieła *.*
Teraz tylko trzeba czekać na odpowiedź .
Mysle, ze ciekawie nas zainteresujesz. Czekam na komentarz od Ciebie, rowniez.
Usuń:))
Zapraszam na.... coś nowego u mnie. :3
OdpowiedzUsuńhttp://history-repeats-itself-mers.blogspot.com/
Boze, kolejny spam. Dodalam cos na bloga Dreams.
OdpowiedzUsuńZapraszam i wybacz za spam :)
34 u mnie!
OdpowiedzUsuńhttp://never-too-young-to-die.blogspot.com/2014/03/30-wizyta.html
OdpowiedzUsuńNowy ;)
Nowy. :) Zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://in-the-world-of-rock.blogspot.com/2014/03/rozdzia-8.html
Hej :) Pragnę zaprosić Cię na pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZ radością informuję, iż stare, dobre opowiadanie Czekoladowej - During The November Rain - odrodziło się w formie nowej, może nawet lepszej. A zwie się "Roses of Swing". Nazwa może nie tyle jest pozbawiona sensu, ile jest psycholeliczna w ten piękny i nie do końca normalny sposób, a wzięla się ona od utworu Dire Straits - Sultans of Swing. Opowiadanie samo w sobie przedstawia losy/perypetie trójki przyjaciół (w tym dwójki z przyszłych Gunsów, tak dla zmyły). Kolejny fanfic o Guns N' Roses, tak. Ale może i da się go przełknąć. Dlatego też zapraszam na prolog pt. "Balanga Rebeliantów". ~ Czekoladowa z pozdrowieniami :) http://during-the-november-rain.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział. ;)
OdpowiedzUsuń35 u mnie!
OdpowiedzUsuńRozdział 10 gotowy! :)
OdpowiedzUsuńhttp://history-repeats-itself-mers.blogspot.com/2014/03/rozdzia-10-again.html
Bo ćpuna na siłę na odwyk nie zaciągniesz ;-;
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że Jane jest kochana i stara mu się pomóc.
A może.. to Robert coś do niej czuje, a nie Duff!
Albo obydwoje coś czują!
Albo żaden nic nie czuje!
Jezu, co ja się uparłam na te uczucia xDDD
A tak btw. chłopak ze sklepu to Popcorn, prawda? ;-; Chociaż w sumie to mógł być każdy niski blondyn. A w sumie Steven nie jest niski. Co mnie tak dzisiaj na rozkminy wzięło? xD
Dobra kończę ten żałosny komentarz, który nie potrafił oddać jak bardzo mi się ten rozdział podoba i pędzę czytać dalej, bo umieram z ciekawości ._. <3
Hahahah kochana, uwielbiam te Twoje przypuszczenia! :D
UsuńNiedługo wszystko objaśnię.
A na ten moment, bardzo dziękuję za komentarz ♥