2.03.2014

Rozdział 2


15.08.1984r. Lafayette w stanie Indiana

W życiu człowieka następuje taki okres, kiedy musi się pożegnać z bliskimi i spróbować czegoś nowego. Wtedy zauważa jak wiele ludzi przewija się w jego otoczeniu w całkiem niedługim czasie.
Tak samo miała Jane, siedząca ze spakowaną walizką i biletami do Los Angeles. Uświadomiła sobie, że jeszcze nie tak dawno temu, w tym właśnie pokoju przesiadywał Bill, a następnie jej przyjaciółka Violet. Jednak z każdym z nich musiała się pożegnać. Teraz, kiedy sama miała stąd wylecieć, poczuła okropny smutek. Po raz ostatni przejrzała ukochane winyle i plakaty, dotknęła miękkiej pościeli, starannie wypranej przez Kate oraz usiadła przy wysłużonym biurku. Uśmiechając się delikatnie, wyjrzała za okno.
-Nadszedł ten dzień, którego tak bardzo pragnęłaś. - Westchnęła i biorąc bilety oraz walizkę, zeszła na dół. Przy drzwiach stała wzruszona mama, trzymana za rękę przez jak zwykle wyluzowanego tatę. Jednak tego dnia wydawał się być bardziej przejęty niż zwykle.
- Nasza mała Janie dorosła. - Pisnęła ciemnowłosa kobieta, z trudem powstrzymując łzy. Przytuliła córkę, a zaraz w jej ślady ruszył ojciec.
-Uważaj na siebie. - Wyszeptał i pozwolił jej wyjść. Dziewczyna spakowała bagaż do taksówki, po czym ostatni raz obróciła się za siebie. Nie tracąc więcej czasu, wsiadła do pojazdu i odjechała. Żółciutki samochód przemierzał kolejne ulice doskonale znanego Jane miasta. "Czemu jestem taka sentymentalna?" - Skarciła w myślach własną osobę i postanowiła się nie rozklejać. Z takim założeniem dotarła na niewielkie lotnisko. Odprawa zaczęła się 20 minut temu, więc trafiła akurat na czas.
Wsiadając do samolotu przypomniało jej się pewne wydarzenie. Mianowicie chodziło o wydarzenie sprzed 2 lat, kiedy to młody Bailey pozostawił po sobie pamiątkę w postaci majestatycznego napisu na murze w Columbian Park. Jane również pragnęła upamiętnić swój wyjazd, więc dzień przed odlotem dopisała tam wielkie "I JA TEŻ!".




6 godzin później...



(Muzyka)

 Lot przebiegł pomyślnie, bez większych turbulencji, co dało brunetce możliwość wyspania się. Wypoczęta opuściła ogromne lotnisko znajdujące się w bajecznie wyglądającym Los Angeles. Wsiadła do ciemnej taksówki i ruszyła w kierunku Fountain Avenue, gdzie wynajęła małą kawalerkę. Mijając zatłoczone przecznice, przyglądała się ludziom. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominali mieszkańców Lafayette. W rodzinnym mieście May, wszyscy byli tacy bezbarwni. Tutaj natomiast wyróżniało się sporo subkultur, zaczynając od rockersów, poprzez fanów muzyki dance, aż do punków. Nie sam ubiór był odmienny, ale i atmosfera. Widać było jak ludzie podchodzą do życia z dystansem. Nie spieszą się, beztrosko rozmawiając z przyjaciółmi, wstępują do restauracji i pubów.
Brunetce od razu spodobał się ten klimat. Podekscytowana pragnęła poznać wszystko w jednej chwili. Zaczęła jednak od obejrzenia mieszkania. Właścicielem był miły starszy pan. Oprowadził dziewczynę po kawalerce, mając nadzieję, że przypadnie jej do gustu.
Jane spacerowała tam i z powrotem, podziwiając nowoczesny styl w jakim urządzono lokum. Ściany pomalowane na jasne kolory, białe meble, szklane stoliki, wiszące z sufitu fotele. Prezentowało się to pięknie i dziewczyna nie miała wątpliwości co do zamieszkania w tak gustownym miejscu. Zachęcająca była też niska cena za wynajem.
- I jest pani dalej zainteresowana? - Mężczyzna zapytał z lekką obawą w głosie.
- Oczywiście! Biorę od razu. - Uśmiechnęła się, wyglądając przez balkon.

30 komentarzy:

  1. O taak! Jane podążyła w ślady Billa :)) Oby jej się powiodło w LA. Fajny, przyjemny rozdział. "I ja też" <3 :D
    Życzę weny i pozdrawiam ;******

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotka Bill'a (czy tam już Axl'a), prawda?? Spotka?
    I ten dopisek na murze. Hah. xD
    Fajnie, że opisałaś atmosferę panującą w L. A.
    I widzę, że zaczęłaś informować. Dobrze.
    Czekam na następny.
    P.s. Dziękuję, za komentarz u mnie. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Jestem u ciebie w polecanych! *.* Jeej! Dziękuję bardzo! <3 (Na laptopie nie mogę wstawiać serduszek! :O)

      Usuń
    2. Oj Roxy, nie wiem, nie wiem :D
      Zobaczysz niedługo, jak potoczą się losy naszej Janie :)
      Dziękuję Ci bardzo za komentarz! :*

      PS Nie masz za co dziękować geniuszu! *.*

      Usuń
  3. Rozdział nie był może porywający pod względem akcji, jednak czytało mi się go bardzo przyjemnie. Jane wciąż wspomina swojego przyjaciela, który opuścił Lafayette dwa lata wcześniej i wydaje mi się, iż to właśnie jego osoba skłoniła ją do wyjazdu do Los Angeles. Póki co, zbyt wiele nie wiadomo. Dziewczyna wprowadza się do nowego mieszkania, którego wygląd ładnie opisałaś. Dzięki piosence w tle świetnie mogłam wczuć się w klimat Miasta Aniołów, oczami wyobraźni wręcz zobaczyć te wszystkie barwne osobistości spacerujące ulicami metropolii. Podobał mi się ten fragment. Chyba najbardziej z całego tekstu, co oczywiście nie znaczy, że reszta była zła :)
    Ciekawi mnie, co stanie się dalej. Co spotka Jane w nowym mieście, jak dalej potoczy się jej życie, a co najważniejsze - czy uda jej się odnaleźć Billa? Te wszystkie pytania w mojej głowie sprawiają, iż nie mogę doczekać się dalszych części opowiadania. Szkoda tylko, że rozdziały są takie króciutkie, ale nie będę marudzić na ten temat, bo pamiętam jak wcześniej pisałaś, iż wolisz pisać krócej, a częściej. Cóż, pozostaje mi więc życzyć Ci dużo weny :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! :)
      Miło mi, że rozdział się spodobał. Wiem, porywający to on nie był, ale to na razie początki. Po prostu nie chciałam ładować wszystkiego do jednego rozdziału :)
      Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  4. Świetny rozdział, taki króciutki, ale podoba mi się. ^^
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie przeczytałam :) Wszystko fajnie, tylko od kiedy fotele zwisają z sufitu?...Przeczytałam parę razy by się upewnić, czy nie mam omamów, ale nie mam...to co z tymi fotelami? Ja jutro mam zamiar popracować nad nowym rozdziałem, muszę się wyspać, bo ostatnio nie miałam okazji spać dłużej niż 5 godzin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz! :)

      Chodzi mniej więcej o takie fotele, żeby nie było xD
      http://manualni.pl/wiszace-fotele/wiszace-fotele-7/

      Usuń
  6. powrociłam! Sorry, nie zauważyłam, że u cb nowy xD
    Krótko i zwięźle, bo jutro sprawdziany :/
    ZAJEBIOZA a szczególnie dopisek na murze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Też ostatnio nie dają mi spokoju ze sprawdzianami :/
      Łączmy się w bólu xD

      Usuń
  7. Nowy ;)) http://gunsnrosesdreams.blogspot.com/2014/03/people-have-dreams-rozdzia-7-cz-2.html

    OdpowiedzUsuń
  8. No więc tak... od razu mówię, że postaram się napisać nieco dłuższy komentarz, bo będzie tyczył się dwóch ostatnich rozdziałów.
    Przede wszystkim po raz kolejny napiszę, jak bardzo się cieszę, że nie usunęłaś tego cudownego bloga. Wręcz przeciwnie, zmieniłaś go i odświeżyłaś, a do tego zaczęłaś genialne opowiadanie <3 Już prolog mnie zaciekawił, akcja nie rozgrywa się na początku w oklepanym, lecz kochanym, Los Angeles. Oczywiście kiedyś główni bohaterowie musieli tam trafić, ale super, że zrobiłaś 3 rozdziały wprowadzenia do na pewno zajebistej akcji, którą planujesz <3
    Teraz nieco konkretniej...
    Nie jestem jeszcze pewna czy lubię Jane xD Podoba mi się jej imię, uwielbiam wszystkie angielskojęzyczne imiona na 'J' XD Dziewczyna wydaje się być fajną, no ale nie jestem do końca przekonana :DD
    Axla kocham w każdym wydaniu, szczególnie u Ciebie ♥ W każdej z twych historii kochany pan Rose jest jedną z moich ulubionych postaci ;33 Teraz tylko czekać na jakieś jego wybryki XD
    Rozdziały krótkie, czuje lekki niedosyt, ale może to dobrze,,, W każdym razie nie mogę się doczekać następnego :DDD
    Aaa fajnie, że do rozdziałów dodajesz muzykę <3 Lana Del Rey to niekoniecznie mój klimat, dla mnie laska mruczy a nie śpiewa, ale Aerosmith jak najbardziej ♥
    Także tego... Pozdrawiam serdecznie i życzę duużo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za taki długaśny komentarz! *.*
      Mam nadzieję, że niedługo polubisz Jane :D

      PS Jeśli chodzi o Lanę, to też nie jestem jej wielką fanką, ale lubię czasami posłuchać takiego depresyjnego mruczenia xD

      Usuń
    2. Jejku zdawało mi się, że ten komentarz będzie dłuższy XDDDD Ale walić to. Chciałam Cię zaprosić do mnie, na nowy c:
      http://time-just-fades-the-pages.blogspot.com/2014/03/sweet-pain-4.html

      Usuń
    3. Jest bardzo długi *.*
      Zaraz wpadnę :)

      Usuń
  9. Rozdział, choć krótki, jest bardzo fajny i miło się go czyta. Ale i tak przyczepię się do dwóch rzeczy :)))).
    Po pierwsze, ona skarciła WŁASNĄ OSOBĘ. Własna/moja osoba to brzydkie i nadużywane określenie (chociaż teoretycznie nie błąd). Nie mogłaby skarcić po prostu siebie?
    Po drugie, majestatyczny napis... Może się nie znam, ale ciężko mi wyobrazić sobie majestatyczny napis :D Ciekawe na czym polega jego majestatyczność :)
    No, czekam na kolejny i niech moc będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, dziękuję za pozytywny komentarz! :)

      Co do tej własnej osoby... Hm, racja, dziwnie to brzmi xD
      Zawsze kiedy mi coś napiszesz, dopiero to zauważam.

      A jeśli chodzi o majestatyczny napis, to miało to być coś w stylu ironii, ale najwidoczniej mi nie wyszło ;___;

      Jeszcze raz dziękuję :)

      Usuń
  10. Tak jak pisałam wcześniej, wcale nie przeszkadza mi to, że akcja dzieje się całkiem szybko. Ba, jestem wręcz zadowolona, że nadszedł czas kiedy to Jane rozwinie swoje skrzydła i wyleci do Los Angeles! Teraz się dopiero zacznie :3 Jestem spragniona Twoich pomysłów! xD
    A wiem, że będą genialne! Dobra, lecę komentować dalej ; )
    ~ Wierna fanka (której jest wstyd, że komentuje po takim czasie ._. Wybaczysz?)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczywiście, że wybaczę xD Sama nie mam na nic czasu :(
    DZIĘKUJĘ CI, PO STOKROĆ DZIĘKUJĘ ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, Chelle!
    Cholera, bardzo mi teraz głupio, że już na początku narobiłam sobie zaległości u mojej ulubienicy. Shame, shame, shame!

    Pozwól, że przejdę do rozdziału.

    O bojdziu! Kochana! Nawet nie wiesz jak bliskie są mi te przemyślenia głównej bohaterki! W sumie to czuję się jakbym to ja nią była. Właśnie tak. Jestem Jane, żegnam się z rodzicami i wyruszam na podbój Los Angeles. Często zastanawiam się na moją wyimaginowaną przyszłością i właśnie tak to widzę. Aktualnie udzieliło mi się to podniecenie Jane klimatem. Jestem w jakimś pozytywnym transie!
    Wzruszyło mnie pożegnanie z pokojem, rodzinnym domem i wszystkimi rzeczami. Mieć w ręce bilet do Los Angeles...nawet nie umiem sobie wyobrazić co bym wtedy czuła.
    Właśnie zajrzałam do 'Bohaterów' i zakochałam się w Stefie! Co za kobieta, o matko! (dla jasności - jestem 100% hetero! On po prostu jest taka...słodka xD).
    Doskonały pomysł z "I JA TEŻ!" gdzieś tam pod napisem Willa. Chyba już wspominałam, że strasznie spodobał mi się ten wybryk, no nie?
    Kolejny gigantyczny plus dla Ciebie to umieszczenie pięknego "Hollywood" w tym tajemniczym linku "muzyczka". KOCHAM CIĘ, czytasz mi w myślach! <3

    Pozdrawiam cieplutko, życzę mnóstwa weny i pędzę do następnego!
    No i gratuluję tak wspaniałego rozdziału! ♥

    LOVE,
    Reverie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O cholera *________*
      Nawet nie wiesz jak kocham Twoje komentarze! Normalnie jaram się jak kościoły w Norwegii :D Za każdym razem przyprawiasz mnie o wyszczerz na twarzy! :) DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ ♥

      Usuń
  13. w zasadzie pierwszy rozdział nie powalił mnie na kolana, co nie zmienia faktu, że dla głównej bohaterki jest to nie lada wyczyn. Wyprowadzka z rodzinnej miejscowości, domu, zostawiając rodzinę, to wymaga wiele odwagi i samozaparcia. Szczerze mówiąc, ja bym się nie odważyła.
    Nie czytałam jeszcze kolejnych rozdziałów, jednak czuję, że to wszystko będzie prowadziło do odnalezienia Billa. :-) W końcu był jej przyjacielem, a raczej jest nim wciąż.
    Rodzice zachowują się w zasadzie jak każdy normalny człowiek. Ciężko im pozegnać się z córka, która opuszcza gniazdko.
    Na pewno było do przewidzenia, każdy kiedyś to zrobi. Stety-niestety, jak ja to mówię.
    Do zobaczenia w kolejnym rozdziale. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Bardzo wiele dla mnie znaczy, tym bardziej, że uwielbiam Twoją twórczość!

      Usuń
  14. Głupio mi, że mam u Ciebie takie zaległości. Niestety szkoła robi swoje.:/ Na szczęście znalazłam trochę wolnego czasu i mogę zabrać się za czytanie twojego cudeńka. :) Co do rozdziału to jest wspaniały. <3 Cóż nie rozpisuję się zbytnio tylko idę czytać dalsze rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, że poświęcasz drogocenny czas na czytanie tych wypocin ;*
      Sama teraz nie mam zbyt wiele czasu, więc doskonale Cię rozumiem.

      Usuń

Jeśli przeczytałeś, to bardzo proszę, abyś pozostawił po sobie ślad w postaci komentarza. Za każdą opinię serdecznie dziękuję :)