23.04.2014

Rozdział 15

"Wspomnienie jest formą spotkania."
~ Khalil Gibran


(Muzyka)
~*~

25.10.1984r.

W Los Angeles panowała zaawansowana jesień. Najbardziej znienawidzona przez Jane pora roku. Co prawda w LA nie była ona tak odczuwalna jak w położonym w chłodniejszym klimacie, Lafayette, jednak sama świadomość panowania tej pory, przybijała dziewczynę. Może dlatego, że wpadała w stany depresyjne? Nie potrafiła wtedy normalnie funkcjonować. Siedziała zamyślona w mieszkaniu, tracąc ochotę na wszystko, co do tej pory sprawiało jej przyjemność. Wychodziła dopiero wtedy, kiedy naprawdę musiała. Tak było i tego dnia. Kolejna, bezsensowna sesja, nie wnosząca nic do jej życia. Żadnych zmian. Zero zainteresowania. Po prostu kolejny świstek do portfolio. Z takim właśnie nastawieniem podążała do studia, oddalonego spory kawałek od jej mieszkania. Jechała taksówką, wpatrując się w ogromne budynki  i słuchając szumiącego radia. Z urządzenia wydobywała się piosenka Aerosmith. Jane nie potrafiła jej nazwać. Był to ten okres w karierze zajebistej kapeli, kiedy przechodziła kryzys. Każda piosenka była niemalże kopią drugiej. Nic ciekawego.
-To tutaj. - May popukała w szybkę dzielącą ją z kierowcą. Mężczyzna gwałtownie zahamował, po czym zażądał piętnastu dolarów. Dziewczyna zapłaciła i bez pożegnania wyszła. Nie miała ochoty na widzenie się z ludźmi. Najchętniej by ich wtedy zamordowała. Tak po prostu. Aby tylko mieć święty spokój. Niestety nie mogła zrealizować okrutnego planu. Musiała stawić się w studiu o godzinie 12:00.
Kiedy wskazówki zegara ustawiły się równo ku górze, weszła do niewielkiego pomieszczenia, w którym rozkładano sprzęt. Z grzeczności powiedziała krótkie "dzień dobry" i zaszyła się w ciemnej przebieralni. Na wieszaku czekała już jakaś ogromna suknia. Brunetka mozolnie nakładała na siebie kreacje, a kiedy już skończyła, spojrzała niepewnie w lustro.
-Wyglądam jak pieprzony klaun! Niech do tego cylindra dołożą mi jeszcze czerwony nos i wyślą do cyrku. - Mruczała, poprawiając zagięte rękawy. Ostatnie spojrzenie w lustro, kpiące prychnięcie, wyszła.
- O Jane już jesteś! - Krzyknął uśmiechnięty Mark. - Chodź tutaj do mnie na słówko. - Pociągnął ją delikatnie za rękę do stojącego obok stolika. - Widzisz tamtego gościa? - Szepnął, spoglądając w stronę ulizanego mężczyzny.
-Yhym. - Kiwnęła głową,  wpatrując się postać.
- To jest Nicolaus Valastro. Przyjechał do nas z Mediolanu w poszukiwaniu młodych, utalentowanych modelek. Chyba nie muszę mówić, żebyś się postarała. Ta sesja ma zadedydować, czy wezmą cię pod swoje skrzydła. Nie ma co ukrywać, to jedna z niewielu szans  na zaistnienie w świecie mody. Los Angeles nie słynie z rozwiniętego modelingu. Nowy Jork, Paryż, Mediolan... Tam to kwitnie, nie tutaj. - Uśmiechnął się serdecznie. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Sama informacja o możliwości wybicia się, poprawiła jej humor. Nareszcie miała szansę. Nie mogła jej zmarnować.
-Jaka jest tematyka sesji?
-Jesien, smutek, deszcz, samotność, zagubienie. - Mina Vine' a była sprzeczna z wypowiadanymi słowami. Mówił je z ekscytacją, radością...
- Idealnie. - Uśmiechnęła się krzywo i ruszyła na plan. Bez większego stresu, zaczęła pozować. Starała nie skupiać się na obecności kilkunastu osób, głośno komentujących jej pracę. Wyłączyła się. Przed oczami miała wiele wydarzeń, które zawsze powodowały łzy. Czasami lubiła do nich powracać. Potrzebowała tego wewnętrznego bólu, rozwalającego ją na drobne kawałeczki.
- Dobra, starczy. Mamy to! - Krzyknął fotograf, wyrywając ją ze swojego świata. Jane niepewnie podeszła do całej ekipy, aby zobaczyć efekty sesji. Cóż... Zdjęcia wydawałyby się być żałosne, nudne i przesadzone. Brunetka niepewnie spojrzała w stronę gościa z Mediolanu. Stał, przekrzywiając głowę z jednej strony na drugą i mrucząc coś do siebie.
- Jest dobrze. Nawet bardzo. Pani... - Spojrzał na niewielką kartkę wyrwaną z notesu. - Pani Jane ma potencjał. Jednak jeszcze wiele trzeba poprawić. Przede wszystkim postawę ciała. I musimy sprawdzić pani chód na wybiegu... - Podrapał się w głowę  czarnym długopisem. - Dobra. Jak na razie to tyle. Jutro się z wami skontaktuję  i ustalimy szczegóły. - Założył płaszcz, ukłonił się nisko i tyle go widzieli.



Stary garaż, wieczorem...

*Oczami Duffa*





(Muzyka)



Siedzieliśmy wraz ze Slashem i Stevenem oraz niejaką Yvonne, próbując zebrać chęci do zrobienia czegoś bardziej sensownego niż siedzenie na dupie i chlanie jakiejś gównianej gorzały. Steven siedział cicho, wystukując rytm pałeczkami o niewielki karton po pizzy, Slash zarywał do swojej towarzyszki, a ja się temu przysłuchiwałem. Był niezły ubaw, kiedy dziewczyna po nim jechała.
- Yvonne wiesz, że dzisiaj jest dzień pocałunku. - Wciskał jej kit, odchylając niesforne włosy z oczu.
- Tak? To pocałuj mnie w dupę. - Uśmiechnęła się z przesadną słodyczą. Wyglądało to komicznie. Zadowolona mina blondynki i wzburzona Slasha. Razem ze Stevenem parsknęliśmy śmiechem. Chyba polubiłem tą dupcię. Ma cięty język. Atrakcyjne, ale na krótko. Ile można z taką wytrzymać? Wyobrazić sobie z taką życie. Brrr... Nawet nie chcę o tym myśleć.
-Może zagramy coś, co? - Rzucił Adler, wpatrując się w brudny, oblepiony grzybem sufit.
- To nie ma sensu, nie mamy wokalisty. Ta grupa nie ma prawa się wybić. Błagam. Jesteśmy dobrzy, ale co z tego? Nie ma wokalu, to dupa! - Krzyknął wzburzony Slash i wyszedł. Cholernie wnerwiło mnie jego zachowanie. Do tego stopnia, że zostawiłem wszystko w pizdu i również opuściłem ruderę. Ten zespół to chyba niewypał. Czas rozglądać się za czymś innym. Jakąś grupą z wokalistą i przede wszystkim przyszłością! 

Nie może to być żadna grupa glamowa. Poszukam czegoś punkowego. Chociaż punk w LA? To tak jak wieloryb na pustyni.  Ewentualnie sprawdzę grupy grające w duchu Led Zeppelin.
Punkt pierwszy - iść obejrzeć tablicę ogłoszeń. Tam zawsze znajdzie się coś ciekawego. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Tutaj na każdym kroku są ogłoszenia. Oblepione drzewa, słupy. Stanąłem przed jednym z nich. Ogłoszenie pierwsze - wokalista do grupy glamowej. Odpada. 
Ogłoszenie drugie - perkusista do grupy punkowej. Kuszące, ale nie. Ogłoszenie trzecie - gitarzysta do rock and rollowej grupy dziewczęcej. Mogłoby być fajnie, ale szukają lasek. Ja nie mam zamiaru się przebierać, więc czytałem dalej. W oczy rzuciło mi się jedno, niedbale napisane ogłoszenie. 


"Poszukujemy basisty do grupy grającej w stylu
starego Aerosmith.

                            tel. 645 736 329
                                                      W. Axl Rose"

Zerwałem kartkę i ruszyłem w stronę najbliższego telefonu. Z kieszeni wygrzebałem ostatnie centy, które miałem przeznaczyć na hamburgery w McDonald's, ale ostatecznie się poświęciłem i wrzuciłem je do tego pieprzonego telefonu. Wykręciłem numer i czekałem. Pierwszy sygnał... drugi... trzeci... czwarty... Powoli się denerwowałem. Na szczęście za piątym razem ktoś odebrał. 
- Halo? - Usłyszałem cholernie niski głos. Czy to nie pomyłka? Koleś mówi, jakby mu słoń na przełyk nadepnął. Nieważne...
- Ja w sprawie tego ogłoszenia. Dalej poszukujecie basisty? 
- Tak, przyjdź do starego studia nagraniowego na Melrose, najlepiej dzisiaj. - Zaskoczył mnie ten facet. Już? Dzisiaj? Tak po prostu? Ani bee, ani mee, tylko przyjdź? Żadnych pytań? Dziwne... 
- Eeee... No jasne. To do zobaczenia. - Rozłączyłem się i szybkim krokiem ruszyłem w stronę mieszkania. Musiałem przecież zabrać mój ukochany bas i iść skopać dupy tym chłoptasiom. 



Mieszkanie Jane... 
*Oczami Jane*

 

Wróciłam do domu. Miałam zrobić tyle rzeczy. Wstawić pranie, odkurzyć i umyć podłogę, wytrzeć kurze... Tak naprawdę nie zrobiłam nic. Czułam się jak jakiś pieprzony worek, taka wywłoka. Nagle dostałam dwie lewe ręce. Leń, leń, leń...
Jedyne na co miałam ochotę, to położyć się do ciepłego łóżka, wypić gorące kakao i oglądać nudne telenowele brazylijskie, emitowane dla starych babć. Ostatecznie włączyłam radio i usiadłam pod kocem, na kanapie. Dźwięki "Behind Blue Eyes" - The Who, mieszały się z odgłosami kłótni, młodego małżeństwa, mieszkającego obok mnie. Nie chciałam przysłuchiwać się tym krzykom, jednak były tak głośne, że nawet na drugim końcu ulicy, byłyby doskonale słyszalne. 
W jednej chwili przypomniała mi się najpoważniejsza sprzeczka z Billem. Było to w liceum. Wtedy Bailey stał się nieco odważniejszy i zaczął podrywać panny z klasy. Co prawda tylko się przyjaźniliśmy, jednak nie chciałam, aby był on z jakąś inną dziewczyną. Niestety w krótkim czasie znalazł sobie nową towarzyszkę -Ginę. Nigdy jej nie lubiłam. Nie dlatego, że przypieprzyła się do mojego najlepszego kumpla, ogólnie była wredna i fałszywa. Szkoda, że Bill tego nie widział. Chyba miał jakieś klapki miłosne na oczach. 
Kiedy dałam sobie spokój, poznałam Jayden'a. Był miłym chłopakiem, grzecznym. Jakby nie w moim stylu. Jednak bardzo go polubiłam, on mnie raczej też. Po kilku miesiącach przyjaźni zostaliśmy parą. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie Bill. Wtedy mu się przypomniało, że jesteśmy przyjaciółmi. 
Wpadł do mieszkania Jayden'a, obił mu twarz, a mnie zabrał do siebie. Nie obyło się bez ostrej wymiany zdań. No co? W końcu byłam wściekła. Tak się nie robi! Skoro on mógł znaleźć sobie partnerkę, to i ja miałam takie prawo. A nie, zapomniałam, ja go nie miałam. Musiałam być samotna, najlepiej zamknięta na cztery spusty w pokoju i czekająca, aż łaskawy Bailey zjawi się u mnie, aby pogadać. Za to, że zrobiłam coś, nie po jego myśli, dostałam piękny opierdol. Rudzielec darł się całą drogę, że Jayden jest dupkiem, że nie jest mnie wart, że chce tylko mnie przelecieć i tak dalej, i tak dalej. Pamiętam jak go wtedy spoliczkowałam. Nie chciałam tego zrobić, ale przesadził. 
Chyba nie spodziewał się, że to zrobię, bo stał jak wryty. Ja szybko mu się wyrwałam i z płaczem uciekłam do domu. Następnego dnia Bill już był u mnie z przeprosinami. Wybaczyłam mu. Byłam za bardzo uległa... A może za bardzo go kochałam? Sama nie wiem... 
- Gdzie ten album, gdzie ten album? - Mówiłam sama do siebie, szukając jedynej rzeczy, poza adapterem i winylami, która przypomniała mi Lafayette. Tak jakoś zebrało mi się na wspomnienia. Lubiłam wracać do przeszłości. Czasami było to fajne, a czasami bolesne. - Tutaj jest! - Krzyknęłam zadowolona z siebie, wyciągając gruby, obity barwioną na czerwono skórą album. Wróciłam na kanapę i otworzyłam go. Pierwsze zdjęcie - ja podczas kąpieli. Drugie - ja w piaskownicy. Trzecie - ja w przedszkolu. Dobra, za dużo pojawiło się mojej osoby. Przerzuciłam kilka kartek, gdzie były fotografie z innymi osobami. W większości byli to Bill, Jeff, Jay,Violet oraz moja rodzina.
Przyjemnie było tak oglądać te zdjęcia. Delikatnie poprawił mi się humor. Szczególnie podczas spoglądania na fotki z wygłupami znajomych. 
Bailey bijący Isbella po głowie, plastikową łopatką. Ja siedziałam obok i się śmiałam. 
Bill przymierzający się do zjedzenia dżdżownicy. Założył się ze mną, że ją zje. Ostatecznie nie zjadł.
Jeffrey rzucający małymi kamyczkami w tyłek naszej wielkiej sąsiadki. Wtedy nas dorwała i ciągnąc za uszy, przyprowadziła do rodziców. Nie było ciekawie...
Ja leżąca na Violet. Robiłyśmy ludzką kanapkę. 
Jayden wraz ze mną na basenie. 
Ostatnie zdjęcie w albumie przedstawiało mnie, Billa i Jeffa. Cholera, zrobiło się sentymentalnie. 
Ciekawe gdzie są? Czy mają dziewczyny? Czy im się powodzi? Może kiedyś przez przypadek się dowiem...


______________________________________________
Jest nowy. Nudny, wiem. Jak zawsze. 
Po raz kolejny wytłumaczę się tą samą śpiewką - początek opowiadania.
Dopiero po następnym rozdziale, akcja nabierze tempa. 
Mam nadzieje, że wytrzymacie. 

PS Zapraszam do zakładki bohaterowie. Pojawiły się nieco inne zdjęcia. 
Cały czas bawię się grafiką. 

PS2  Już niedługo dodam trailer opowiadania. 
Jest gotowy, teraz tylko muszę czekać do maja, aż wróci internet :)
Ostrzegam, że nie będzie to profesjonalne. 
Moja przygoda z szablonami, filmikami jest bardzo prymitywna,
więc tego tego... XD

PS3 Zaległości na waszych blogach powoli nadrabiam. 
Skomentuję w swoim czasie. 
Jak na razie uniemożliwia mi to słaby internet ;-; 
Zawsze mogłabym zostawić jakąś gównianą opinię, 
jednak kocham Wasze blogi i nie mogłabym zrobić Wam czegoś takiego.

PS4 Zmieniłam czcionkę. Może być? :)
              
                                                             Love, 
                                                               Chelle ♡

53 komentarze:

  1. Estranged wpadła na chwilkę, bo idzie do kąpieli i wyspać się przed jebaną matematyką.
    Czuj się zaszczycona, bo to jeden blog, który wybrałam dzisiaj skomentować, bo na inne nie mam czasu. :( Wybaczcie, moi czytelnicy, którzy przeczytacie ten komentarz, nie chcę Was urazić. :( Po prostu matma...-.-
    No więc zacznę od końca.
    JEFF! HEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHE ZNACZY ZDJĘCIE, O KURWA! DAJ MI JEFFA, ZNACZY IZZY'EGO, MOJE DZIECKO, JAK BĘDĘ W OGÓLE MIEĆ TO BĘDZIE MIEĆ NA IMIĘ JEFFREY. <3<3<3
    CZCIONKA WIĘKSZA, JEST LEPSZA. :3 SZCZEGÓLNIE JAK SIĘ JEST ESTRANGED, ZMĘCZONĄ PO DWÓCH EGZAMINACH I PRZED CZTEREMA, Z LEPIĄCYMI SIĘ GAŁAMI. XD
    DAJ IZZY'EGO W 16 PROSZĘ! :3:3:3
    HAHAH DUFF! WIDZĘ, ŻE TWORZYSZ GUNS N ROSES! :3333
    SESJA! NIEEEE! JANE MA NIE WYJEŻDZAĆ! I CHUJ! JA NIE WYRAŻAM SWOJEJ ZGODY!
    DOBRA, TO BYŁO ZAJEBISTE, A TERAZ a kwadrat x pierwiastek z 4 przez 2.
    wybacz ten nieogar.
    A nie chce mi się logować, ale wiesz, ze to ja, bo to ja :3
    Te moje komentarze. :3
    Estranged

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się zaszczycona! *.*
      Dziękuję za komentarz. Widzę, że spodobał Ci się rozdział i domagasz się Jeffrey'a?
      No cóż, zobaczymy co da się zrobić w 16 ;)
      Jeszcze raz dziękuję! ♡

      Usuń
    2. Ha! xD Ja tez nazwę dziecko Jeffrey, Estranged! :P :)

      Usuń
    3. Tak! Spodobał mi się rozdział.
      Tak! Domagam się Jeffa <3<3<3<3
      No kocham tego gościa! :)
      NiE Roxy! Tylko moje dziecko będzie Jeffrey xD
      PS Chelle masz już pewność, że to ja (jeśli jej nie miałaś xD)

      Usuń
    4. Dziewczyny, bez kłótni proszę xD
      Rzućmy monetą ;D

      Usuń
    5. Rzućmy kostką do gitary! :P Taki rockowy sposób. xD
      To Ty, Estranged nazwiesz swoje Jeffrey, a ja moje Jeff. ;) Cholera! :O Ile ja będę musiała mieć dzieci... Na razie planuję (oprócz Jeff'a) Jimmy'ego, Rogera, Roberta, Brian'a i John'a. XD

      Usuń
    6. Wiecie, że Jeffrey to po polsku Gotfryd, prawda? c:

      Usuń
    7. Hahaha! Serio?? XD Ale pasuje do naszego Izzusia. :P Zawsze można wyjechać do LA i niikt nie będzie go nazywał Gotyryd. ;)

      Usuń
    8. Hahah spoko Roxy! Ile dzieci! xDD
      Jaki Gotfryd?! Serio?! :OOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
      Ale ja i tak nie będe mieszkać w Polsce, więc będzie Jeffrey. Jeffrey, Jeff, Jeffuś xD
      On jest mój! Izzy jest mój! XD

      Usuń
    9. WHERE'S IZZY? HAHAHHAHHA

      Usuń
    10. Jezu, Gotfryd? XD A ja już myślałam... XD

      Usuń
  2. Kochanie jest zajebiście ach i T.Rex i boski Bolan taaaa to było tak dawno temu, ale wróć teraz jest teraz. Wydaje mi się, że ten rozdział jest dłuższy, albo mam zwidy. Czcionka wyjebana w kosmos :) Izzy, Axl i Duffowe mądrości xD czyz to nie piękne a i tak powtórzę za Estranged, Jane ma nie wyjeżdżać, ma zostać na dupie no ja Cie bardzo ładnie proszę a i nie uśmiercaj jej też dobrze/ kurcze przywiązałam się do Jane. Zrobiłaś duże postępy, jest coraz ciekawiej :) Trzymam kciuki i życzę nadmiaru weny.
    xoxoxoxo nieobliczalna ciotka klotka (dobra, bez tej klotki) Lisa
    P.s. A ja lubię jesień, pod warunkiem, że nie pada cały czas, kocham kolory jesieni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kochasz T.Rex? *.* Osobiście ich wielbię. Od pierwszej chwili, jak tylko usłyszałam "I Love To Boogie". Dobra, ale wróć. Też się zapędziłam XD

      Rozdział chyba jest nieco dłuższy, tak mi się wydaje :)
      Jane ma zostać? Hmm... Pomyślimy :D

      Dziękuję pięknie za komentarz! ♡

      Usuń
  3. Zapomniałam wspomnieć, już odpisałam na swoim blogu, ale stwierdziłam, że tu dam Ci znać. Zrobiłam jak mówiłaś, ale ja osobiście nie widzę różnicy i nie dałam żadnego obrazka na tło bo mnie te obrazki wkurwiały lol

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuchaj, nie martw się, bo jak dla mnie jest dobrze, wszystko się tu powoli rozkręca i widzę już prawie weszłaś na włąściwy tor. Brakuje jeszcze tylko uformowania składu zespołu no i oczywiście spotkania Jane z Billem i Jeffem C: Ogólnie jest bardzo dobrze ;))
    Pozdrawiam ;*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem pierwsza, ale to wszystko przez to, że robię milion rzeczy na raz, zamiast zająć się czytaniem. Typowa ABC.
    Dobrze, nie będę już narzekać, po prostu przejdę do opisywania Twojego rozdziału. Zawsze odbiegam od tematu, zamiast napisać spójny i rzeczowy komentarz. Jestem beznadziejnym komentatorem. Powinnam się w ogóle za to nie brać, skoro nie jestem dobra. Widzisz, wciąż od tego odbiegam.
    Najsampierw o Duffie i jego poczynaniach z zespolikiem, który jak widać się kupy chyba nie potrzyma zbyt długo. Rozlatuje się, bo bez wokalisty nic nie zdziałają. Nie znam zespołu, który gra muzykę bez słów, ale to może ja jestem jakaś nieogarnięta. Czyli będą tworzyć gunsów skoro już Duff znalazł Axla i Izziego, jak wnioskuję. Teraz będzie tylko lepiej, mam nadzieję, że się wszystko jakoś rozwinie.
    Słucham sobie Youth gone wild podczas czytania. Oni są tacy zbuntowani. Może nie są już tak młodzi, by nazywać się młodzieżą, ale powiedzmy, że zdziczali tak. Zawsze gdy myślę o opowiadaniach gunsowskich, to widzę wakacje 2012 roku, gdy wszystko było takie inne. Przynajmniej u mnie, chodziłam po słońcu słuchając tego utworu w słuchawkach. Nastrojowo. Zabawa w dzikich dzieciaków.
    Jane. Jest widzisz już coś innego, pisałaś, że wydaje Ci się głupie opisywanie czegoś tak dokładnie, twierdzisz, że to będzie nudne. A tutaj co? Zaczęłaś to robić i co? Jest nudno? Nie, moim zdaniem jest właśnie świetnie, bo zaczynasz przedłużać, opisywać, nie jest to zwykły opis słowem, czy dwoma.
    Jezusku, ale mi ciężko idzie pisanie tego komentarza, jestem dzisiaj jakaś przyjebana.
    Troszkę dziwnie się ta dziewczyna zachowuje, rozumiem stany depresyjne swoją drogą, ale jakoś mi się nie podobało. Nie lubię zrzędzących dziewuch, ma tak wielkie szczęście a i tak jej wszystko nie pasi. To typowa postawa zakochanej w sobie laski.
    Dobrze, przepraszam, już nie objeżdżam Twojej postaci.
    Ale mam prawo jej nie lubić, prawda?
    Dobra, kończę ten bezsensowny i nietrzymający się kupy komentarz.
    Niewiele się działo, nie mam nawet do czego się doczepić, żeby o tym mówić godzinami.
    ._.
    Ogólnie pozytywnie. W końcu akcja idzie do przodu.
    A co z biednym śpiącym Robertem? Mają go centralnie w swoim czteroliterowym poważaniu?

    XOXO ABC.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ABC, nie marudź! Ja uwielbiam Twoje komentarze! Jesteś świetną pisarką i komentatorką. :)

      Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał. (Tak chyba było, ale nie jestem pewna. Jednakże po Twym pozytywnym komentarzu, mogę mieć takie przypuszczenia. Dobra, koniec pieprzenia XD) Starałam się, aby był choć troszkę dłuższy i bardziej rozwinięty, co wyszło z jako takim skutkiem.

      A teraz przejdę do Roberta. Chłopaczyna leży sobie w śpiączce i odpoczywa :) Już niedługo pojawi się w opowiadaniu.

      Dziękuję bardzo za opinię, kłaniam się po pas! ♡

      Usuń
    2. Podobał mi się. Ale musisz pisać następnym razem dłuższe. ._. Albo przynajmniej pisać o czymś innym, wplątywać wiele wątków.

      Usuń
  6. Czy tylko ja się tak opierdalam? Tak.
    Nie wmawiaj sobie, że nudne, bo nie nudne i nikt nawet nie waży się twierdzić, że nudne xdd. Chyba mózg mi się przegrzał :D. Trzcionka jest lepsza niż poprzednia, chociaż na telefonie to chyba nie ma różnicy xd. Jane ma wyjechać do Mediolanu c: Pozna tam jakiegoś reżysera i... I będzie modelką w teledysku Gunsów :D. Wiem, że nie, aczkolwiek fajnie by było.
    Slash <3 jesteś *___*. Znając go nie chciał miłej rozmowy z Yvonne :3. Czo on się nie przejmuje zespołem i z Adlerem się opierdala? Duff tylko taki pracuś. Jestem ciekawa czy pojawi się tu jakaś Michelle, swoją drogą uzależniłam się ostatnio od 'My Michelle'. Moja koleżanka powiedziała, że to największe gówno jakie słyszała -,-. Byłam u pedagoga xdd. Koniec tego beznadziejstwa. W sumie to chyba więcej opisałam tu o swoim życiu niż o opowiadaniu, ale taką egoistką już jestem xdd.
    Weny, Chihiro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to ja się opierdalam ;___; Mam tyle zaległości. W końcu muszę się zabrać za Twoje opowiadanko! :)

      Dziękuję bardzo za komentarz! Kocham takie, bo mogę się sporo o Was dowiedzieć :)
      Wiesz, sama też mam tendencję do opisywania swoich przeżyć w komentarzach, na cudzych blogach, także tego... PJONA XD

      Jeszcze raz dziękuję za opinię! ♡

      Usuń
  7. Cholera, nawet nie wiesz jak bardzo się wczoraj wieczorem ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział! Tylko ty tak nie mnie działasz, kochana, serio. Przeczytałam go już więc wcześniej, ale moi rodzice w formie szantażu wyłączają mi internet o 21:30, także wiesz, nie dałam rady skomentować. Zresztą koniec o moich kitowatych rodzicach, więcej o rozdziale!
    ..........Pojebało Cię?!
    Wybacz za tą bezpośrednie chamstwo, ale wydaje mi się, że nie jesteś zdrowa psychicznie, jeśli uważasz, że ten rozdział jest nudny. Wczoraj, wiedząc, że mam już tylko kilka korzystania z internetu, jak zwykle starałam się zrobić jak najszybciej jak najwięcej rzeczy. I nagle, bum, nowy rozdział u Chelle. No i mój plan sprawdzenia godziny odjazdu autobusu, znalezienia kapelusza na allegro oraz obejrzenie serialu chuj strzelił. Bo jak wpadłam, to kurwa przeczytałam dwa razy, nie zalewam. Naprawdę mi się ten rozdzialik podoba, no! Nie wiem czemu. Może dlatego, że ty go napisałaś? XD Jezu, bez kitu, miałam wrażenie, że jestem na Twoim starym blogu. Ten klimat wrócił :) Nie mówię, że go w ogóle nie było, ale po przeczytaniu tego posta poczułam się... inaczej. To oczywiście bardzo dobrze, przyjmij to jako komplement XD
    A teraz nieco konkretniej: Jane, Jane, Jane... Pasuje mi na modelkę, ha! Ten Włoch mnie się nieco nie podoba, boję się, że to jakiś alfons czy coś XD Boję się tylko, że May będzie musiała lecieć do Mediolanu i zostawić McKagana :C (tak pogodziłam się już z tym, że Jane jest z Duff'em a nie z Robertem). Ale trzymam kciuki, że się dziewczynie uda :)))
    Saul! Mój kochaaaany, hehe <3 Nie lubię Yvonne XD Generalnie fajne są laski, co mają cięty język, ale nie można tak cisnąć Slasha, no. Ale ogólnie fajnie, że tam powoli się zespół składa, teraz dojdzie jeszcze Axl i Izzy... Ah, już się nie mogę doczekać, aż wszyscy się ładnie zmówią :3
    A i ostatnia część, czyli przemyślenie Jane. Ostatnio często wspomina Billa. Tera już Axla, wiadomka. Dziewczyna widocznie coś do chłopaka czuje, nie mówię, że coś grubszego, no ale widać, że za nim tęskni. Strasznie ciekawi mnie ich pierwsze spotkanie po latach, które nastąpi, mam nadzieję, już niebawem.
    Czekam też niecierpliwie, aż wyjaśni się sprawa z Robertem.Wiesz, że lubię tego faceta XD
    Dobra, na tych chyba skończę moje rozprawianie. Mam nadzieję, że komentarz jest dość długi, bo rozdział zdecydowanie na to zasługiwał. Trudno mi określić jego długość, przez to małe okienko, wiesz XDDDDD A nie chciało mi się odpalać Worda, także rozumiesz.
    Dodam jeszcze, że to nie ja, lecz ty jesteś niezwykle wyjątkową osobą, dzięki której wiele osób znalazło inspirację. Kocham Cię Chelle. Cholera, serio! ♥
    Eh, dobra, koniec. Weny i czego sobie zamarzysz!
    AAAA! Jadę na Aerosmith XD

    Hugs, Rocky, Twoja najwierniejsza fanka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skaczę ze szczęścia! Tyle teraz nie wiem, co bardziej mnie cieszy. To, że zobaczymy się w Łodzi na Impact, czy to, że dostałam taki piękny, długaśny komentarz! *.*

      Nie wiem jak Ci dziękować! To dla mnie zaszczyt, dostawać opinie od tak genialnej bloggerki! Kłaniam się nisko i całuję stópki! :D

      "Twoja najwierniejsza fanka :*" <--------- Ty to jednak wiesz, jak człowieka do zawału ze szczęścia doprowadzić! DZIĘKUJĘ! ♡

      Usuń
    2. Haha, weź, ty mnie do takiego zawału doprowadzasz, jak mi piszesz, że ze mnie genialna bloggerka :DD DZIĘKUJĘ CI NO <333333333333333333

      Usuń
    3. Nie ma za co! :)
      Ile tu się miłości namnożyło XD ♡

      Usuń
    4. Love is all you need :3

      Usuń
  8. Czcionka jest super! ;) Łatwo i przyjemnie się czyta.
    Zgadzam się z Jane co do jesieni. Mam tak samo. Kryzys Aerosmith... Achh... Ciekawe czy Jane się przebije czy nie. Ja myślę, że tak, ale kiedy jej się to uda i będzie zmuszona wyjechać za granicę okaże się, że zostawi Duff'a, Bill'a i Jeff'a, których już odnajdzie w LA. Oczywiście odnajdzie za pośrednictwem Duff'a, bo kogo by innego. :P Ciekawi mnie, jak będzie wyglądało spotkanie McKagan;'a z Axl'em. xD Spodziewam się, że będzie ciekawie. Ale szkoda mi Jane... Cały czas taka sama i wgl. :/ Współczuję jej. Daj że taj dziewczynie trochę radości w życiu.
    Nie wiem co jeszcze mogę tu napisać. Wszystko wiesz, że jesteś świetną pisarką itp.
    ~ Roxy/Killer Queen/Lady Evil (Chyba jednak się coraz bardziej przekonuję do Killer Queen...)
    P. s. Rozpowszechniam jeszcze jedną informację, z powodu której skaczę z radości: ZESPÓŁ LED ZEPPELIN WYDAJE PŁYTĘ!!!! *____* Z utworami, które nagrali dawno temu, ale nie wydali ich na żadnej płycie. Nie wiem jak wyrazić swoją radość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko *o* Chyba mnie zatkało!
      Dostałam dzisiaj tak wiele wspaniałych komentarzy! Nie wiem w jaki sposób się Wam odwdzięczyć!
      Roxy kocham Cię! Normalnie Cię kocham! ♡
      Led Zeppelin też kocham! XD I nie mogę się doczekać ich nowego krążka! :)

      Jeszcze raz dziękuję! ♡

      Usuń
    2. I jeszcze jedno!
      Mi się podoba Lady Evil :3 Nie wiem czemu. Tak jakoś mnie urzekło :)

      Usuń
    3. Hehe. :) Ja się nie mogę zdecydować. I to ma swoje plusy i minusy. :/ Roxy wydaje mi się takie zbyt dziecinne. Z kolei Lady Evil jest bardzo ładne, ma charakter, takie tajemnicze i przerażające, ale jednak eleganckie. Killer Queen jest z pozoru bardzo ładne, chwytliwe i przyjazne, ale jednak znaczenie taj nazwy budzi strach. Ale na razie nie zamierzam nic zmieniać. Może kiedyś, w przyszłości, kiedy zacznę nowe opowiadanie czy coś to się nad tym bardziej zastanowię. Ale miło, że wyrażacie swoje opinie na ten temat. Pewnie mi pomogą. Albo wręcz utrudnią! xD

      Usuń
  9. Cholera dziewczyno.. Jak ja Cię podziwiam ;_; Sama mam teraz ochotę usunąć całą wartość swojego gównianego bloga i zacząć zupełnie od nowa. Hm, chyba zacznę się nad tym poważnie zastanawiać. Ale ja nie przyszłam tu ględzić o swoich planach! xD
    Zacznę od tego, że utwory idealnie zgrywają się z opisywanymi przez Ciebie wątkami. Genialnie to wszystko wymyśliłaś. Genialnie! ;*
    Dalej.. Dobrze, że zmieniłaś nieco wygląd bloga. Na tamtym brązowym tle ciężko było się odczytać xD A co do tej czcionki. Jest dobra. Może bym ją pogrubiła, ale to już wybór należy do Ciebie ;)
    Oki doki.. przejdźmy do treści tego rozdziału.
    Panna May. EJ, STOP. To był tekst Maksymiliana Skalskiego! 'Panno Maj!' ;-; Się oglądało Nianię Franię xDDD Nevermind.
    Panna May widzę, że pnie się do góry i nie zdziwię się jeśli niedługo wyfrunie na jakąś sesję do Europy. Byle nie na długo! Ona ma zostać w Los Angeles. Innej opcji nie ma! ._.
    Bardzo podobał mi się fragment kiedy wspominała stare lata. Jakoś cały czas się wtedy uśmiechałam. Zresztą nadal się uśmiecham xD
    Ale wątek - oczami Duffa mnie rozwalił.
    Yvonne, jesteś moją idolką haha :D
    A później jak podałaś numer do Axla to miałam ochotę zadzwonić. Wiadomo, że to nie jego numer, ale i tak bym zadzwoniła. Lubię rozmawiać z przypadkowymi ludźmi. Proponować im na przykład usługi pogrzebowe i te sprawy.. Co ta nuda robi z człowiekiem :/
    Fragment, w którym opisywałaś rozmowę telefoniczną Rose'a z McKaganem też mnie nieźle rozbawił. Och, geniuszu Ty mój. Wstawiaj szybko coś nowego, bo Twoje opowiadanie niczym LSD xD <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, proszę... Nie sądziłam, ze spotkam kogoś kto oglądał Nianię Franię xD

      Usuń
    2. Matko, po raz kolejny dostałam zawału serca. (Ile tego było? Z kilkadziesiąt? Aż się dziwię, że jeszcze żyję XD) Nie wiem jak Ci dziękować! ♡

      Dobra, a teraz ta inna cześć mojej zajebiście debilnej odpowiedzi, na Twój wspaniały komentarz.

      CZY CIĘ COŚ ROZBOLAŁO? MOŻE GŁOWA? NIE WAŻ MI SIĘ USUWAĆ SWOJEGO OPOWIADANIA! JEST TAK GENIALNE, ŻE NIE MOŻESZ GO USUNĄĆ!

      I dalej :)

      Też oglądałaś Nianię Franię? Całe dzieciństwo przed oczami *.*

      I jeszcze coś...

      Lubisz dzwonić do przypadkowych ludzi? A nie jesteś przypadkiem moją siostrą? Ja robię to samo, tylko oferuję usługi kamieniarskie XD Nagrobki i takie tam XD

      Dobra, stop!

      Jeszcze raz dziękuję za komentarz! ♡

      Usuń
  10. Jesteś FANTASTYCZNA!! Naprawdę <3 Kocham moment "Oczami Duffa" No ryłam ze śmiechu :D A ta cała rozmowa z Axlem... Totalnie w jego stylu. Nie mogę się doczekać kiedy Duff i Axl w końcu się poznają... No genialna jesteś i już... brak słów. Okej dosyć tej wazeliny! XD Wstawiaj mi tu coś nowego, bo nie wytrzymam :3
    PS Droga Rocket Queen: Rozbawiło mnie to, że wspomniałaś tu o Maksymilianie Skalskim :D Sama również oglądałam Nianię Franię xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesli chcesz, to przeczytaj, a jak nie chcesz, żebym cię informowała, to napisz.
    http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2014/04/elusive-rozdzia-xvii.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy (piąty) rozdział http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Taki mały spam http://movetothela.blogspot.com/2014/04/wena.html#links

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na prolog nowego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, po długiej nieobecności udało mi się napisać kolejny rozdział! Zapraszam! Bardzo!
    http://watch-over-you-i-love-you.blogspot.com/2014/04/rozdzia-15.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na rozdział 2. ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę Ci coś powiedzieć, tylko nie krzycz. Jest mi strasznie wstyd, że dzisiaj weszłam pierwszy raz na tego bloga. Nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, ale początki są wyśmienite. Przepraszam, najmocniej, ale oprócz swojego bloga, zaniedbałam też inne. Obiecuję, że się poprawię! :( :*
    I w ogóle taki nijaki ten komentarz, ale kurcze nie wiem, jak mam się tłumaczyć. Możesz mnie udusić, zakopać, nie wiem... Cokolwiek. Zgadzam się na wszystko, bo mi się należy.
    Życzę weny :**

    Zapraszam, bo u mnie nowa notka http://my-paradise-city-bitch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana, za komentarz! Najważniejsze, że coś napisałaś, poświęcając swój cenny czas. To dla mnie naprawdę zaszczyt, dzięki! ;*

      Usuń
  18. Hej, żałuję, że dopiero zaczęłam czytać twoje opowiadanie, bo jest świetne :D. Postaram się wszystko nadrobić i czekam z niecierpliwością na nowe notki ;)
    http://welcome-to-the.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do Libster Award! ✿ ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja jak zwykle najbardziej opóźniona. XD Głupi limit internetu wszystko utrudnia... Eh...
    Przejdźmy do rozdziału. Wyszedł Ci genialnie. "- Yvonne wiesz, że dzisiaj jest dzień pocałunku. - Wciskał jej kit, odchylając niesforne włosy z oczu.
    - Tak? To pocałuj mnie w dupę. - Uśmiechnęła się z przesadną słodyczą. Wyglądało to komicznie. " Tym fragmentem poprawiłaś mi humor. :D Jak zwykle nie mam czasu... Niestety kochani nauczyciele wymyślili sobie diagnozę z angielskiego więc muszę się uczyć. :( Pozdrawiam.
    PS u mnie nowy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! ;** Cieszę się, że tutaj wpadasz :)

      Usuń

Jeśli przeczytałeś, to bardzo proszę, abyś pozostawił po sobie ślad w postaci komentarza. Za każdą opinię serdecznie dziękuję :)