W miłości jest zawsze trochę szaleństwa.
Ale zawsze też w szaleństwie jest trochę rozumu.
~Fryderyk Nietzsche
(Muzyka)
~*~
29.09.1984r, Los Angeles
"Los Angeles, piękne miasto, raj na ziemi, mówili. Zawsze wydawało mi się, że rzeczywiście tak jest. Może byłam głupia, a może po prostu podekscytowana? Tego nie wiem. Prawie wszystko okazało się być kłamstwem. Nie było tak różowo jak zapewniano. Co prawda wygląd LA był podobny do tego opisywanego, jednak zachowania ludzi już nie. Aż chciałoby się spieprzyć z powrotem do domu.
Jednak jest coś co, mnie tutaj trzyma, pomimo tych wielu wad stolicy zachodniego wybrzeża - przyjaciele. Zabawne, nazwać przyjaciółmi dwóch facetów, których zna się od mniej niż półtora miesiąca. Duff i Robert. Dlaczego ich pokochałam? Dlaczego tak łatwo zaufałam i pozwoliłam ponieść się emocjom? Tego również nie wiem. Pewnie kiedyś będę przez to cierpiała, ale na razie to nie ważne.
Zawsze było tak, że jako jedna z niewielu dziewczyn z mojego otoczenia, miałam chłopaków za przyjaciół. Dajmy na to czasy Lafayette. Bliscy byli mi tylko Izzy i Axl. No może w następnych latach Violet. Teraz znowu przyjaźnię się z facetami. Wydaje mi się, że o wiele łatwiej jest się z nimi dogadać. Są zazwyczaj szczerzy i bezpośredni. Potrafią słuchać, nie wciskając w środek wypowiedzi własnego zdania. Nie obgadują. Tacy są przynajmniej ci, których znałam.
Ale wracając do moich obecnych przyjaciół. Robert- dalej jest w śpiączce. Szkoda mi go. Marnuje sobie życie. Może jednak uda mu się nawrócić na dobrą drogę i wszystko poukładać. Czas pokaże. Razem z Duffem odwiedzamy go trzy razy w tygodniu z nadzieją, że się wybudzi. Lekarze jednak na razie nie zwiastują takiego wydarzenia. Pozostaje mi się za niego modlić.
To teraz coś o Duffie. Kocham tego blondasa. Coraz bardziej martwię o to uczucie. Wygląda na to, że nasza przyjaźń zmierza w nieco innym kierunku, niż normalnie powinna. Co czuje McKagan? Tego nie wiem. Sama też nie jestem pewna swojego uczucia. Jednak coś iskrzy. Tak mi się przynajmniej wydaje. Koniec rozpisywania się o mdłych wątkach mego życia. Czas na coś ważniejszego! Duff dołączył do kapeli o nazwie Road Crew. Cholernie się z tego cieszę. W końcu ma zajęcie, odciągające go od smutków i problemów. Co prawda jeszcze nie słyszałam tej grupy na żywo, jednak z jego opisów jest zajebiście. Gra z jakimś mulatem i jego przyjacielem. W najbliższych dniach ich poznam, bo Duff zabierze mnie na próbę. O ile znajdę czas. Ostatnio jestem nieźle zabiegana. W studiu pracuję z fotografami nad kolejnymi sesjami i uczę się chodzić. Brzmi nieco dziwnie, ale taka prawda. Jak to mówi Jim : "Oswajam się z wybiegiem". Idzie mi to dosyć opornie. Często plączą mi się nogi albo nadmiernie macham rękami. Dodatkowo zapominam o kręceniu biodrami. Cóż, muszę nad tym popracować. Może wtedy ktoś mnie dostrzeże i zabierze na poważniejsze projekty? Fajnie by było. Jak na razie cieszę się tym co mam."
Jane odłożyła pamiętnik na półkę, a w zamian sięgnęła po biografię Elvisa Presleya, którą dostała na urodziny od taty. Wygodnie rozsiadając się w fotelu, włączyła kasetę The Beatles i rozkoszowała się chwilą. Czas upływał jak zwykle za szybko. Nim się obejrzała, nastał wieczór. Około godziny ósmej zadzwonił dzwonek, rozbrzmiewając na całe mieszkanie i pobudzając Jane z drzemki, jaką urządziła sobie podczas czytania. Dziewczyna nieporadnie wstała z kanapy i ruszyła do drzwi. Energicznie je otworzyła i ujrzała nikogo innego jak Duffa. Stał uśmiechnięty, opierając się o futrynę.
-Cześć. - Mruknęła przecierając oczy.
-Ty spałaś? - Zaśmiał się, widząc jej zmęczoną twarz.
-Nie, medytowałam. - Rzuciła z z sarkazmem i ruchem ręki nakazała przyjacielowi wejść. Ten nie czując się skrępowany, wszedł jak do siebie. Rozsiadł się na kanapie i podniósł ze stolika książkę. - Oo, widzę że panna May czyta o królu. - Zagwizdał, mierząc ją wzrokiem.
- No brawo Krzysztofie Kolumbie. Właśnie odkryłeś Amerykę. Jakbyś nigdy nie słyszał, jaką muzyką i wykonawcami się interesuję.
-A ty co? Okres masz, czy jak? Jeszcze chwila, a mnie zagryziesz. - Zaśmiał się kpiąco.
-Nie, nie mam. A w ogóle co cię to obchodzi? Nieważne... Napijesz się czegoś? - Złagodziła nieco ton i podeszła do barku. Blondyn od razu kiwnął twierdząco głową, prosząc o whisky. Dokładnie przyglądał się dziewczynie, co mogło być nieco krępujące.
-Jane, masz plany na jutro? -Zapytał po chwili, licząc na przeczącą odpowiedź.
-Na jutro wyjątkowo nie, a czemu pytasz? - Podniosła wzrok, podając mu szklankę. Chłopak tylko wzruszył ramionami i nadpił ukochanego Jacka. W głowie planował już cały jutrzejszy dzień, oczywiście nie wspominając przyjaciółce o swoich zamiarach. Od dłuższego czasu próbował się do niej zbliżyć. Jednak miał wątpliwości. Jane nie była zwykłą prostytutką z jakimi się zadawał, a kimś wartościowym. Czy chciałaby mieć za chłopaka jakiegoś uzależnionego od kokainy, prostaka z Seattle, kompletnie spłukanego, bez jakiejkolwiek szansy na dobrą przyszłość? Szczerze w to wątpił, jednak serce nie pozwalało mu tak łatwo odpuścić. Pokochał ją nie tylko za wygląd zewnętrzny, ale to co ma w środku. Łatwo zaobserwował jak bardzo troszczy się o wszystkich, jest wrażliwa, ale kiedy trzeba, to i dogryźć potrafi. Taka laska właśnie dla niego.
"Duff, nie rób sobie nadziei. Za wysokie progi, jak na twoje nogi. Chociaż może. Przecież jesteś już tak blisko! A poza tym, ona cię lubi. Zobacz, jesteś całkiem przystojny, będzie dobrze." - Walczył sam z sobą. Jeszcze raz spojrzał na siedzącą obok Jane, wpatrzoną w telewizję. Tak bardzo chciał ją teraz pocałować. - "Nie, nie mogę posunąć się tak daleko. Przecież ona od razu da mi w mordę, ucieknie i bóg wie co jeszcze."
-Jane...
-Hmm? - Mruknęła, odrywając wzrok od ekranu.
- Czy... Czy ty mnie lubisz? - Wybełkotał. Stchórzył, mówiąc co innego, niż planował.
-No jasne! Zadajesz głupie pytania. - Zaśmiała się, spoglądając mu w oczy. Pewny siebie punk stał się nieśmiałym chłopcem. Jane wzięła sprawy w swoje ręce i przysiadła się nieco bliżej. Oboje doskonale czuli rozgrzewająca się atmosferę. Duff jakby na chwilę zapominając o wszystkim, nachylił się do brunetki. Miała lekko przymknięte oczy i uniesione w lekki uśmiech kąciki ust. Chłopak musnął je delikatnie, oczekując reakcji. Jane przejęła pałeczkę i teraz ona wpiła się w usta blondyna. W tamtej chwili o niczym nie myśleli. Liczyło się to co jest tu i teraz. - Duff, my chyba nie powinniśmy. Nie za wcześnie? - Pytała w przerwach pomiędzy pocałunkami. McKagan słysząc to, od razu się oderwał się od dziewczyny. Mimo to czuł się pewny siebie. Nie dała mu w mordę, a nawet się zaangażowała.
- Kochanie, jesteśmy w LA. Tu wszystko jest nieprzyzwoite i szalone. - Zaśmiał się cicho i ponownie ją pocałował.
"W sumie masz rację. Co mi szkodzi?" - Pomyślała, wplatając palce w jego blond włosy.
Kurde, dokładasz mi :D W sumie to piszę, bo chcę abyś wiedziała, że ja czytam... jestem w trakcie nadrabiania zaległości i tak dalej. To ja czytam i niedługo zjawię się z porządnym komentarzem, bo rozsyłanie samego spamu już mnie naprawdę bardzo irytuje.
OdpowiedzUsuńJasne :) Dziękuję, że poświęcasz czas na czytanie tych wypocin xD
UsuńOoo, szybko dodajesz te rozdziały. Nie żeby to było źle, jest fajnie ;))
OdpowiedzUsuńMmm jak romantycznie <33
Fajnie, że dałaś ten fragment z pamiętnika Jane. Osobiście lubię takie prywatne odczucia bohaterów.
Rozbawiła mnie ta sytuacja, kiedy Duff zapytał Jane, czy go lubi. Nagle zrobił się taki nieśmiały. No ale tak to właśnie jest, gdy się kogoś skrycie kocha ;p A potem ten pocałunek i... ach jak ja lubię te miłosne wątki i romantyczne sceny <3333
Weny ;***
Hahaha cieszę się, że Ci się podoba! :D
UsuńDziękuję serdecznie za komentarz! ;*
Jutro skarbie dostaniesz komentarz, taki jaki dodaję zawsze. <3
OdpowiedzUsuńCzekam mała! ;*
Usuń-A ty co? Okres masz, czy jak? Padłam xd. Duff to jednak zawsze wie co powiedzieć :D. Z niecierpliwością oczekiwałam wczoraj kolejnej części. Jak już ktoś wcześniej wspominał fajne są te pamiętnikowe przemyślenia, więcej takich... Hmmm treści? Nie mam pojęcia jak to ująć xd.
OdpowiedzUsuńWeny ;**
Dziękuję bardzo za komentarz! :)
UsuńA no i witam nową osóbkę na moim blogu. Nie widziałam Cię tutaj wcześniej :D
Bo ja byłam anonimę xd. Tworzyłam coś swojego na fb i stwierdziłam, że może założę bloga. Najpierw bitwa z firefoxem :D. Ale wyszło jak wyszło i oto jestem :3. Zastanawia mnie tylko jak Ci wszyscy ludzie i ty trafili/ście na mojego bloga (?) xd.
UsuńPowiadamiam zatem oficjalnie, że ostro zabrałam się za dodawanie tego co napisałam i jestem nie w połowie :). Także, ten zapraszam.
PS Ja wiem, że Jane pozna Slash'a i bardzo go pokocha xd. Będą mieli dom, dziecccci :3 (może w końcu szczęśliwe xd) i koty ;3. Wyobraźmy sobie takiego kociaka, który zagubił się w kłakach pana Hudsona xd.
Woohoo ten kociak to nie głupi pomysł :D Nad resztą pomyślę :3
UsuńO kurde Chelle, zaszalałaś :D Nie ma to jak nieśmiały Duff i ta jego skromność hahahha. Szkoda mi tego Roberta, mam nadzieję, że niedługo się wybudzi z tej śpiączki, no bo ile można tak spać i spać, wiem wiem marudzę. Nie mogę się doczekać, kiedy Jane pozna Slasha i Stevena będzie super, już to czuję. Kocham Twoje opowiadania i opisy, Kocham Beatlesów (nawet pisałam o nich pracę licencjacką, właściwie to o nich i o Stonesach). Też kiedyś miałam biografię Elvisa, właściwie to moja mama miała, ale jak ojciec wyjebał mnie z domu, to nawet tego nie mogłam zabrać a szkoda :/ Dobra kończę te smutasy. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ciociu! ;**
UsuńKurde, miło mi, że przywołałam u Ciebie takie wspomnienia :3 W sensie, te dobre :D
Za sekundkę skomentuję!
OdpowiedzUsuńA tymczasem:
Nie wiem czy nadal mam Cię informować.
U mnie nowy post.
Stety/niestety nie rozdział.
Ołkej, ołkej, jestem. :)
Usuń"Za wysokie progi, jak na twoje nogi." ---> To jakie to muszą być progi, żeby były za wysokie dla nóg Duff'a??!! XDDD Rozbawiłaś mnie tym strasznie!
W ogóle to podoba mi się, że wplatasz w akcję myśli bohaterów i te wpisy z pamiętnika Jane. Niby piszesz wszystko w narracji 3 os., ale dzięki takim właśnie fragmentom można poznać lepiej myśli i uczucia bohaterów. Sama przyznam, że wolę czytać książki/blogi w narracji 1 os. (to czemu sama piszę bloga w 3 os., nie?), ale taki sposób, jaki wykorzystujesz Ty jest chyba lepszy. :)
Ja jestem niemalże pewna, że Duff i Jane będą razem! Pewnie zostaną parą, a tu nagle do akcji wkracza Axl z Izzy'm! Chyba, ze najpierw spotka Slash'a i Steven'a (Road Crew) i tam coś między którymś z nich, a dziewczyną zaiskrzy. Podobnie było u Reverie, kiedy Michelle się spotkała z chłopakami w L. A. i okazało się, że nie była prą właściwe tylko z Axl'em i Steven'em.
Ale ty pewnie planujesz coś zupełnie innego. :)
Czekam na więcej. ;* ♥
Mała, kocham Twoje komentarze, wiesz? Zawsze uśmiecham się, kiedy tylko je zobaczę! :)
UsuńDziękuje bardzo!!! ♥
Dlaczego zawsze wszycy tak lubią moje komentarze...? :)
UsuńYeeey, widać, opłaca się czasem zjechać Chelle, bo potem spod jej wirtualnego pióra wychodzą takie cudeńka ♥ Rozdział naprawdę dobry, myślę, że jeden z lepszych z tego opowiadania. Tak wiele uczuć, opisów, niewiele dialogów... uwielbiam to, serio. Bardzo mi się spodobało, bo mimo, iż nie było zbyt wielu wydarzeń, sytuacja odegrana w rozdziale ma ogromną wagę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Ta sytuacja! Zabiję cię Chelle XD Ja chciałam, żeby Jane była z Robertem, w dupie mam, że inni czytelnicy, z tego co zauważyłam, woleli ją z Mckaganem. Robert się zaćpał i jest w śpiączce, ale gdyby tu był to od dawna by byli razem, mieli dom, psa, dzieci... prawda? xd
Eh, no dobra, i tak jest zajebiście, co ja pierdole xD
Nie wiem co tu jeszcze napisać... Chyba tylko, że czekam na kolejne w tym stylu, bo powyższy post naprawdę jest zajebisty :))
Hugs, Rocky.
Dziękuję mała! Przyznam, że Twój poprzedni komentarz dał mi niezłego kopa :D
UsuńDzięki bardzo ;**
zAJEBIOZA! SORRY, LECĘ NA PRÓBĘ GITAROWĄ DO KONCERTU ROCKOWEGO :) :8 WENY :*
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńA! I miłej zabawy! :D
Oj oj, czy ja dobrze widzę, nowy rozdział? Kurcze, mam zaległości w tych waszych blogach, ale w najbliższych dniach postaram się nadrobić.
OdpowiedzUsuńW ten czas za to zapraszam Cię do przeczytania nowego rozdziału u nas :))
http://roadtocalifornialivingaftermidnight.blogspot.com/2014/04/rozdzia-iii.html
Uhuhuh, jeden z lepszych rozdziałów, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuń1) Bardzo podoba mi się Twój pomysł z pamiętnikiem, czego nie zdążyłam napisać we wcześniejszych rozdziałach. Uwielbiam jak piszesz w 1 osobie, dlatego jak najbardziej to kupuję! Poza tym możemy się dowiedzieć co tak dokładnie czuje główna bohaterka <3
2) Nareszcie moja ciekawość została zaspokojona! :D Wiedziałam! Duff i Jane mają się ku sobie :3 Chociaż.. z początku nie byłam pewna czy dziewczyna w ogóle coś czuje do blondasa. Teraz jednak moje wątpliwości zostały rozwiane i bardzo się z tego powodu cieszę :) Końcówka - cud, miód i malina *3*
3) Czyżby akcja zaczęła się powoli rozwijać? Chodzi mi tak dokładniej o to, że McKagan znalazł się w zespole z Hudsonem i .. Stevenem, cnie? xD Nie mogę się już doczekać wątku, kiedy Jane wybierze się do nich na próbę. :) Gorzej jak któremuś z chłopców ona też wpadnie w oko, może być ciekawie.. :D
Także tego.. rozdział zajebiście napisany, czytało się go z dużym zainteresowaniem i.. chcę więcej! ;*
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam również do siebie xD
Aaa! Twe słowa tak mnie zmotywowały, że napisałam kolejny rozdział xD
UsuńDziękuję mała! ;*
16 u mnie :). Myślę, że jeden z lepszych. Zapraszam i weny ;**
OdpowiedzUsuńZapraszam... nie, nie rozdział.. zapraszam na wpis z moimi dziwnymi przemyśleniami :) http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nadal informować, w każdym razie u mnie 10. :)
OdpowiedzUsuńWciąż nie mam internetu, ale postaram się dodać jakoś ten komentarz, mimo, że klawiatura dotykowa to mój koszmar. ):
OdpowiedzUsuńPrzejdę więc do rzeczy. Troszkę nie do końca wpasował mi ten rozdział, czułam się zawiedziona. Czy pn z lekka nie wykorzystuje głównej bohaterki? (Wybacz za brak imion, ale jeszcze palne głupio innym, nigdy nie byłam dobra w zapamiętywaniu imion i nazwisk) Nie mówię tutaj o sytuacji, ale wciąż mi się ten Duff nieszczery wydaje. Jednak kogo jak kogo, ale Ciebie nie podejrzewam o jakieś krzywe akcje. Z tego co już zdarzyłam zauważyć trzymasz się w tym opowiadaniu kurczowo takich oczywistości. Nie ma żadnych przekrętów. Raczej sielanka. Taa, nacpal się, ale jak juz wiesz dla mnie to on ofiarą nie jest, co najwyżej sprawcą całej sytuacji.
Scena końcowa właściwie do przewidzenia, ale ja lubie wiedzieć (przeczuwać) co się stanie. Nawet podczas oglądania filmu pytam kogoś kto już go widział o czym jest i jak się skończy (: może to dziwne, ale nie dbam o to.
Ciocia ABC teraz powie o jakości i treści (opcjonalnie o długości) :
Jakość jak zwykle na poziomie, który jak mówiłam jest wysoki, zawsze jestem zadowolona, szczególnie jak ma to już długość stosunkowo inną, czyli dwustronnicową, ale i tak jakbym chciała to bym się cierpiała xD
Treść jest ciekawą i podoba mi się, w końcu już Ci coś mówiłam o moim czytaniu hihihi, nasza tajemnica. Wiesz dobrze o czym mówię (:
Podsumowując kochanie, jest poziom, elegancko, pięknie, czekam na więcej.
Kochana zrzedliwa ABC. :***
Nie cierpiała, a czepiała*
UsuńDziękuję Ci kochana! Napisałaś tak długi komentarz na klawiaturze dotykowej?
UsuńPodziwiam Cię! I jeszcze raz dziękuję <3
Jane jest wkurzająca, mam wrażenie, że nie ma własnej osobowości. Siedzi i pisze jakieś pierdoły w tym pamiętniku, kurde, siedzi. I kurde nic więcej nie mogę o niej powiedzieć. Może tyle, że udaje słodziutką i daje dupy na prawo i lewo. Może trochę przesadziłam. Odrobinkę. Ja to rozumiem... Ale trzeba to robić z klasą! Pokazać, że jest się kobietą. Że ma się kurde ten okres! I cycki! Tak żeby nawet człowiek, który ma cię zabić, zawahał się. Trochę życia! Ma w żyłach krew albo chociaż wódkę, ale nie rosół!
OdpowiedzUsuńTyle na dziś. Nie, nie mam teraz okresu :D xD
Jeszcze jedno. Mam wrażenie, że piszesz to jakoś sztywno. Czy ty w ogóle czujesz to opowiadanie? Chyba na siłę starasz się, żeby było ładniutkie, piękniutkie i uporządkowane. Tymczasem ono jest po prostu nijakie. Zauważyłam coś podobnego u Reverie. Postaraj się poluzować gacie i napisać coś tak, jak dyktuję Ci wena. Nie wiem, może zwróć się o pomoc do muzy, skrobnij jakąś inwokację ;)
UsuńDziękuję za opinię :)
UsuńOpowiadanie jak najbardziej czuję, jednak na razie jest to wszystko takie gówniane, bo cholernie chcę przejść do mojej ukochanej części, którą już dawno zaplanowałam.
Mam nadzieję, że ciąg dalszy Ci się bardziej spodoba :)
Pozdrawiam!
Uf! Nadrobiłam rozdział 11 :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM gdy Duff ujawnia swoje uczucia i z pewnego siebie punka przeobraża się w nieśmiałego chłopca!
Podoba mi się pomysł z łatwiejszym przekazem uczuć przez pamiętnik. To cwane! xD
Jedyne co zakuło mnie w oczy to ta nagła uległość Jane. Myślałam, że dłużej potrwają starania Duff'a ;_;
Choć jeszcze nie wiemy czy coś zaszło. Na szczęście z tego co widzę ukazał się już rozdział 12, więc zaraz się dowiem.
Nie przedłużam, bo nie wytrzymam bez przeczytania kolejnego! Biegnę!
Dziękuję kochana za komentarz! ;**
UsuńA pamiętnik jest cwany, wiem XD Mogę teraz pisać w pierwszej i trzeciej osobie :3 Tyle wygrać xD
Cześć misiaczku, tu znowu ja.
OdpowiedzUsuńWszyscy narzekają, narzekają i jeszcze raz narzekają. No cóż, poniekąd rozumiem ten niesmak związany z tym opowiadaniem, no ale bez przesady. Nie wiem czy to szczyt twoich możliwości - nie czytałam w końcu twojego starego opowiadania - ale wyrabiasz normę. Jak dla mnie jest nieźle.
Co jak co, ale akurat ten rozdział przypadł mi do gustu. Na początku się zdenerwowałam i już chciałam cię lekko opieprzyć, ale na szczęście okazało się, że to tylko kartka z pamiętnika, a one wcale nie muszą być napisane idealnie i porywająco. Znaczy się jak się pisze opowiadanie to dobrze by było, jakby one wciągały, ale... Jak się nie ma co się lubi. Co zrobić. To - luckily - jedyny słaby moment. Dalej było w porządku, podobało mi się. Czytałam opinię, że Duff "z lekka wykorzystuje bohaterkę", jest "nieszczery", sraki i owaki... No nie wiem jak powstały takie myśli i z jakiego powodu, ale moim zdaniem nie są one słuszne. Osobiście odebrałam Duffa bardzo pozytywnie,a ich wspólna scena jest.. no słodka po prostu XD Ale może nie jestem tak doświadczona, genialna etc. i po prostu nie znam się na literaturze. C'est la vie.
Poniekąd się zgadzam z Fever - momentami wydaje się jakbyś pisała na siłę. Ale nie wiem - jeśli tak jest to w końcu sama dojrzejesz, że takie zabiegi nie mają sensu.
Kurwa, teraz wychodzi na to, że nie mam własnego zdania XD
I że znowu jestem niemiła dla koleżanek ;p Jebać.
A Jane? O dziwo mnie nie denerwuje. Kurczę nie wiem dlaczego, bo jej charakter jest dokładnie taki, jakiego w normalnych sytuacjach bym nie przetrawiła i najchętniej bym zjechała równo. Może to przez wzgląd na ciebie? Nie wiem sama. Puszcza się na prawo i lewo? Nie odniosłam takiego wrażenia, ale może nie czytam ze zrozumieniem. Bywa i tak. Nie wszyscy są idealni ;)
Tak czy siak jest nieźle - nie idealnie, ale nieźle. Lecę dalej, muszę!
Love ya!
~Draconis
Dziękuję kochana za kolejną, cudowną opinię :)
UsuńZa wszelakiego rodzaju błędy z mojej strony, najbardziej przepraszam.
Jeśli chodzi o to lekuchno wymuszone pisanie, to przyznam Ci rację. Niestety, ale czasami czuję się ciulowo, tak jak bym była w czarnej dupie. Wtedy powstają takie rozdziały ;__;