4.11.2014

Prolog [Part II]

Sława, szybkie samochody, czerwone suknie.
Kochanie, tylko Ciebie mi w tym wszystkim brak.
~*~


Mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące, lata. Tyle się działo wokół mnie, tyle się zmieniało. Ludzie wpadali do mojego życia i uciekali, byłam ciągle na walizkach, w pogoni za marzeniami. Każdego dnia pięłam się coraz wyżej, osiągałam coraz więcej. Ekskluzywne pokazy, bankiety, drogie suknie, szybkie wozy, życie w blasku fleszy. Jechałam ukochanym Chevy Malibu na imprezę zorganizowaną z okazji urodzin jednego z bardziej wpływowych producentów muzycznych w całych Stanach Zjednoczonych. Wpatrywałam się w uliczne lampy, nocne życie LA. Zastanawiałam się nad życiem, tak po prostu. Ostatnio coraz częściej myślałam na tym, kim tak naprawdę jestem i do czego dążę. Mieszanka zwykłej dziewczyny z Lafayette z supermodelką, która powoli przyzwyczajała się do swojej roli. Można by rzec, że przekonałam się do tego zawodu. Znalazłam przyjaciół, spokój, chyba to czego na początku szukałam. Jednak dalej nie mogłam dostać tego, czego tak naprawdę pragnęłam. Miłości. To uczucie powoli zabijało. Odizolowałam się od świata i nie miałam nic poza wybiegiem i tymczasowym mieszkaniem. Dawne wychodzenie na drinki, zastąpiłam siedzeniem w samotności pod kocem, a randki malowaniem tego co tylko mi w duszy grało. Nie miałam pojęcia co działo się na świecie, nie oglądałam telewizji, nie czytałam gazet, nie słuchałam radia. Jedynce co miałam to mój walkman, zawsze spakowany do torby na podróż. 
- Jane, Jane kiedy następny pokaz?!
- Kim był mężczyzna, którego ostatnio spotkałaś w restauracji?!
- Niedługo tydzień mody w Mediolanie, czy wystąpisz na pokazie Versace? - Po otworzeniu drzwi wozu do uszu doleciała mi fala pytań, a oczy oślepiło światło pstrykających aparatów. Pospiesznie przeszłam po czerwonym dywanie i weszłam do środka budynku. Na holu w którym wisiał przepiękny, kryształowy żyrandol przywitał mnie gospodarz imprezy. Złożyłam mu życzenia i wręczyłam prezent, po czym ruszyłam na salę, w której miała odbyć się impreza. Uśmiechając się, witałam znane sobie osoby, by w końcu usiąść wyczerpana na krześle. Spoglądałam na ludzi, którzy rozmawiali z sobą, śmiali się. Wyglądali na szczęśliwych, ale czy tak naprawę było? Czy pod maską wiecznego uśmiechu nie krył się ból i smutek? Show business był taki zakłamany. Ciężko było wykryć szczerość, obłudę, radość, czy zwykła fałszywość.
 - Jane, chciałbym przedstawić ci tych znanych muzyków z Los Angeles, o których kiedyś ci wspominałem. - Obróciłam się gwałtownie, czując męskie dłonie na ramionach. Poprawiając suknię, wstałam z miejsca i podniosłam wzrok. Zaparło mi dech w piersiach, serce zabiło o wiele mocniej. Ujrzałam Duffa, Slasha i Stevena! Po ponad trzech latach znowu się spotkaliśmy. 
- To wy! - Nie patrzyłam na obecność innych i zasady jakimi powinnam się kierować. Najzwyczajniej w świecie wyściskałam każdego po kolei. 
- Jane, dalej taka piękna. - Wysoki blondyn puścił mi oczko, uśmiechając się szeroko. Nawet nie zdążyłam podziękować, bo w zdanie wszedł mi Steven. 
- McKagan, bo ci jeszcze stanie. - Parsknął śmiechem, a tuż za nim Slash. Tylko Duff miał morderczy wyraz twarzy, jakby zaraz miał kogoś zabić.
- Opowiadajcie co tam u was słychać?! Jezu, tyle was nie widziałam!
- Jesteśmy Guns N' Roses, wydaliśmy płytę i teraz jesteśmy tutaj. - Slash wzruszył zabawnie rękoma, zakrywając się jeszcze bardziej za burzą loków.
- To wspaniale! Gratulacje. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się usłyszeć was na żywo. - Duff objął mnie ramieniem i zagwarantował, że dla mej osoby zagra specjalny koncert. Chciałam jeszcze o tyle zapytać, tyle się dowiedzieć, nacieszyć się nimi, jednak nie było mi to dane. Jedna z koleżanek zawołała mnie do siebie, krzycząc że to pilne. Wzdychając cicho, przeprosiłam chłopców i ruszyłam w jej kierunku. Szłam z blondynką za rękę, nie wiedząc dokąd zmierzamy. Zostawiła mnie na jednym z korytarzy, nakazując na siebie poczekać. Stałam tam dobre kilkadziesiąt minut, wpatrując się w pomalowane na złoto ściany, a jej nie było i nie było. Już miałam iść, kiedy na drugim końcu korytarza ujrzałam jego. Zmiękły mi nogi, serce podskoczyło do gardła, ręce zaczęły się mimowolnie trząść, a mózg przestał normalnie funkcjonować. Rude włosy, na których widniała bandana, skórzane spodnie, kowbojki, ramoneska. Wyglądał idealnie. Mój Bill Bailey, ten Bill Bailey! Spoglądałam na niego, czując jak do oczu napływają mi łzy. Pojawił się tak znikąd i tak szybko wywołał we mnie tyle emocji.
- Bill... - Szepnęłam i już po chwili znalazłam się w jego ramionach. Brakowało mi tego, tak cholernie brakowało. Potrzebowałam tego rudzielca, jako przyjaciela. Jako kogoś na kim mogłabym polegać, do kogo się przytulać, tak jak to było dawniej. 
- Janie, tyle czasu. - Uśmiechnął się, po czym cmoknął mnie w czoło. Chciałam mu tyle powiedzieć, w głowie miałam ułożony potok słów, którego jednak nie udało mi się uzewnętrznić. - Tyle się nie widzieliśmy. - Odsunął się krok do tyłu i zmierzył mnie wzrokiem do tego stopnia, że czułam dreszcze przeszywające całą linię kręgosłupa. - Tyle się zmieniło. Ty jesteś modelką, ja śpiewam w Guns N' Roses, a przecież jeszcze wczoraj balangowaliśmy w ruderze przy Valley Street. 
- Czas szybko leci. - Powiedziałam cicho, patrząc w jego zielone oczy. 
- Ale my się nie zmieniamy, prawda? Dalej jesteś tą kochaną Jane. - Uśmiechnął się ciepło. - Chodź, wyjdźmy stąd. Mam ci tyle do powiedzenia. - Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę windy. Kątem oka przyglądałam się jego sylwetce, stylowi poruszania się, mimice twarzy, gestom. Prawie nic się nie zmienił. Nareszcie powróciło do mnie uczucie, którego tak dawno nie zaznałam. Teraz tak jak w Lafayette, szliśmy w ciszy, uciekając do swoich myśli.  Dotarliśmy na sam szczyt budynku, a mianowicie na dach. Wychodząc na zewnątrz poczułam gorące kalifornijskie powietrze, otulające moją twarz. Chyba tu było moje miejsce. 
- Myślałaś o mnie czasami? - Zapytał się nieśmiało, kiedy usiedliśmy na skraju dachu. Zastanowiłam się nad odpowiedzią. Przecież cały czas siedział w mojej głowie wraz z Izzym. Jadąc z Lafayette do LA miałam nadzieję go spotkać, za każdym razem kiedy tu wracałam miałam nadzieję, że znowu go zobaczę. 
- Całkiem często. Nawet przez pewien okres czasu kręciłam się w tych okolicach, mając nadzieję że ujrzę tą rozwrzeszczaną buźkę. - Uśmiechnęłam się, patrząc na jego reakcję. 
- To teraz będziesz mogła patrzeć na nią kiedy tylko będziesz chciała, wystarczy jeden telefon. 

______________________________

Cześć i czołem :) Wiem, że narobiłam syfu i nie za bardzo wiadomo o co chodzi, jednak niedługo całe opowiadanie ruszy do przodu (czas najwyższy!). Tak więc oto witam Was prologiem tomu drugiego :) Mam nadzieję, że skomentujecie licznie, bo bardzo mi na tym zależy. 
Chelle

36 komentarzy:

  1. Zajebiste! Taak! Jest Axl! Jest Axl! Będzie teraz dużo Axl'a, prawda? Jeej! Soorry, odbija mi. Tęskniłam za twoim opowiadaniem :)
    Życzę weny i całuski ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Where's Izzy, baby?
    No wlaśnie, gdzie jest mój kochany Izzy?
    Chcę zobaczyć reakcję Jane na Izzy'ego.
    Zapomniałaś o nim, czy co? xD
    Nie no. Rozdział zajebisty. Super, że Jane znowu spotkała się z chłopakami. :D
    Weny i pozdrawiam!
    PS. Nie mam jakoś weny na komentarze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      A Izzy będzie i to nawet ważną rolę odegra :D

      Usuń
  3. Ja muszę, wybacz - Dum. Dum.
    Skoro zaczęłam już moim ulubionym początkiem (a jakże...), to mogę już napisać, że z początku nie wiedziałam o co chodzi (co za nowość). Potem, kiedy już zrozumiałam, uznałam, że Barry Gibb jest takim bardziej wyjściowym Bee Gees'em. Lecz to nie jest na temat. XD Wybacz mi, ale to przez obejrzany przeze mnie film. Beznadziejny, ale jednocześnie chcę obejrzeć jeszcze raz. ;___; Ech, ale teraz przejdę dalej - Jane i chłopacy już się tak jakby 'znają'. No wiesz, spotkali się po latach, czy coś. Tylko Izzy'ego nie było. ;___; Ale podobno ważną rolę odegra, więc nic gadać się będę.
    Komentarz jest krótki, bo nie wiem o czym pisać. Może tyle, że czekam na rozdział pierwszy...? Bo czekać, to czekam.
    Więc niech Bee Gees będzie z Tobą, Chelle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha wszyscy mi ostatnio o Bee Gees piszą :o Co to za zmowa?! HAHAH
      Dobra, a teraz tak na poważnie. Serdecznie dziękuję za komentarz i kłaniam się nisko :)

      Usuń
  4. Żyję, kochana! Żyję! Może nie jakoś genialnie i cudownie się miewam, ale jeszcze oddycham. Postaram się tu wrócić. Brakuje mi całej gunsowej rodzinki.
    Przepraszam, że nie skomentowałam dawno rozdziału. Oczywiście nadrobię... chociaż szkoła wysysa ze mnie całą energię.
    Trzymaj się cieplutko, Chelle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ŻYJESZ! Bogu dzięki :)
      Doskonale Cię rozumiem kochana, też mam niezły wycisk w szkole, bo III gimbaza. Eh.
      U mnie to masz czasu, a czasu, bardziej się pytałam, czy żyjesz w kontekście GDZIE JESTEŚ?! KIEDY ROZDZIAŁ?! XD)

      Usuń
  5. Ach! I jest to cudowne spotkanie po latach, na które myślę, że wszyscy tu z upragnieniem czekali. Will i Jane znowu razem! Nie ma opcji, żeby nie rozwinęło się między nimi coś więcej niż przyjaźń :3 Oni są kurcze bratnimi duszami! Domyślam się, że nie będzie im zawsze łatwo, będzie kryzys, będą smuteczki, ale te dzieciaki, które ciągle w nich żyją mam nadzieję zwyciężą :)
    Jane widzę raczej z charakteru się nie zmieniła. Wiadomo, wkręciła się już w tę popularność, ale nadal woli się zaszyć w swoim mieszkaniu, malować, rozmyślać. To taka strasznie ciekawa i kochana osóbka. Aż mi się za nią stęskniło kiedy tak dość rzadko tu coś wrzucałaś. No ale to za nami, yep? *robi groźną minę*
    Tak czy siak wiedz, że nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału, prolog czytało mi się mega przyjemnie i co, weny życzę! I wolnego czasu, o. Matura to bzdura, bejb XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, Rakietowa Królowo, całuję zacne rączki, które napisały ten komentarz. Mam nadzieję, że wybaczysz mi me zaległości u Ciebie i godnie przyjmiesz xD

      Usuń
  6. Ha, wiedzialam, ze sie w koncu spotkaja! Tylko mialam nadzieje, ze Axl pocaluje ja na koncu, ale coz... A moze bedzie cos w 1 rozdziale? Oby tak! Chociaz rownoczesnie mowilas, ze beda tak jakby 3 ksiegi, to albo ich zwiazek bedzie rozwijac sie powoli, albo szybko i ze soba zerwa i moze cos pozniej sie zejda... W kazdym razie podoba mi sie taki obrot sytuacji. Chociaz zastanawia mnie gdzie jest Izzy, bo pojawili sie wszyscy oprocz niego. Ale ma podobno odegrac duza role... Hmm... Co to moze byc?
    Zycze weny do dalszego pisania i informuj mnie, jesli mozesz, bo to, ze usunelam tamtego bloga, to nie znaczy, ze nie chce, zebys przestala mnie informowac o nowych rozdzialach. ;)
    PS Zapraszam do mnie na nowe opowiadanie (?), co prawda kompletnie .ie zwiazane z GNR, ale chce zobaczyc, co o nim sadzisz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak miło, że wpadłaś droga M. :)
      Cieszę się z Twojego komentarza jak dziecko. Fajnie, że jesteś taka dociekliwa. To cholernie podsyca apetyt na pisanie dalszej części! Dzieki bardzo!

      PS Będę informować i postaram się zajrzeć na nowego bloga :)

      Usuń
  7. Jestem zła, zabij mnie 8) Tak bardzo wyczekiwany przeze mnie rozdział, a ja komentuję z takim paskudnym opóźnieniem, no, mówię - zabij. Eh! Przeczytałam oczywiście wcześniej, bo ciekawość mnie pożerała, i musiałam, po prostu musiałam. Ale wiesz, ja lubię po sobie zostawić składny komentarz, i nie chciałam Ci tu pisać nie wiadomo jak kiepskiego komentarza. Więc jestem teraz! I się kłaniam, po samą ziemię!
    Rozdział był cudowny, po prostu... Bardzo poruszający.
    Najpierw ten opis, jak to w ogóle się tej Jane życie toczy. Widać, że przeszkadza jej ta sztywność, że jest... Nie do końca ma szansą poczuć się sobą, że tak powiem. Niby jest ta kasa, niby są te zajebiste auta... Chevrolet Malibu *.* Kupiłaś mnie tym, kochana, dosłownie kupiłaś. Piękne auto, no wiadomo, wzorowany na Chevelle, czyli cudo. Nieważne xD
    Wracając... No, widać, że czuje się nie do końca dobrze w tym wyszukanym, wiecznie eleganckim towarzystwie.
    I nagle... Bum! Wielkie, gigantyczne BUM. Jak ja przeczytałam imiona chłopaków, to mi się tak od razu miło zrobiło, wiesz? Wreszcie coś... swojskiego? xD Mniej sztywnego, wreszcie ludzie, którzy nie patrzą na metki koszul, na pochodzenie szampana, i inne takie. Gunsi! Ha!
    Zajebiście, że się spotkali, wręcz cudownie.
    Ale, ale...
    Najpiękniejszy moment, o cholera, tu to się naprawdę wzruszyłam, daję słowo! Jej Bill Bailey, ten Bill Bailey! Spotkanie po tylu latach... Naprawdę pięknie Ci wyszedł opis całej sceny. Czuć było, jakie tą dwójkę łączą emocje, jaka wieź.
    Cholera, siostro, nie wiem co mam Ci jeszcze powiedzieć! Chce się czytać dalej, o tak. Moja mistrzyni :')
    Jeszcze raz Cię przepraszam za tyle zwłoki z komentarzem! I za to, że wyszedł chyba okropnie krótki :C Miało być inaczej.
    A! Zapomniałabym. Co z moim Robertem!? Ja tu tęsknie, czekam... On w ogóle... żyje? Musi. Musi...
    Weny, kochana, i miłej niedzieli!

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam, trzeci rozdział :)

      http://opowiesc-zmeczonych-ust.blogspot.com/2014/11/rozdzia-iii-zmieszany-dym-czerwona-sofa.html

      Usuń
    2. U mnie na starym mała notka :)

      http://time-just-fades-the-pages.blogspot.com/2014/11/troche-historii-troche-wspomnien-troche.html

      Usuń
  8. Combo bardzo.
    Niebieskowłosa Angie powraca! xd
    http://live-and-let-die-gnr.blogspot.com/2014/11/5-but-i-think-shes-tired-of-me.html
    Zapraszam x2

    OdpowiedzUsuń
  9. Taaak! Nareszcie Jane i Axl się spotkali! :') Czekałam na to tyle czasu... a teraz czekam na moment, kiedy będą razem na wieki wieków <3
    Troszkę się pozmieniało, bo Gunsi stali się sławni, a Jane jest rozchwytywaną modelką... ale w końcu ich drogi się zeszły, z czego naprawdę bardzo się cieszę, aaaa *.*
    Brakowało mi tego opowiadanka... miło przeczytać kolejną część ;D
    Przepraszam za ten krótki i beznadziejny komentarz i za opóźnienie ;/
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Serdecznie zapraszam na tak długo wyczekiwany rozdział!
    http://one-rainy-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapomniałam poinformować o tym, że u mnie jest coś. Coś, co chyba można nazwać rozdziałem, choć nie wiem. W każdym razie, zapraszam c:
    http://just-a-little-patience.blogspot.com/2014/11/show-me-heaven-4-woska-knajpa-i-nowy.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział IV u mnie :)

    http://opowiesc-zmeczonych-ust.blogspot.com/2014/11/rozdzia-iv-komu-jeszcze-zostay-marzenia.html

    OdpowiedzUsuń
  13. O Hendriksie! 0.0 Ja naprawdę mam u Ciebie TAKIE zaległości?! W wolnej chwilii wszytko nadrobię! (Znów uciekam się do Hendrixa: niech już będą święta!)
    Nowy.
    http://in-the-world-of-rock.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj, Chelle.
    Z tego co wiem, to prosiłaś mnie o to, bym informowała cię o nowych notkach.
    Więc zapraszam:
    http://why-dont-you-just-fuck-off.blogspot.com/2014/11/rozdzia-1-drink-or-be-drunk.html#comment-form

    Tak, By The Way...
    Chyba muszę nieźle zabrać się za twoje opowiadania, bo zapowiadają się świetnie.
    Pozdrawiam!

    ~ Ramonie

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie nowy, ha, zapraszam ♥

    http://opowiesc-zmeczonych-ust.blogspot.com/2014/11/rozdzia-v-pomoc-zatknieta-pod.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Nowy u mnie...
    http://anguish-in-my-eyes.blogspot.com/2014/11/rozdzia-iv-wyzwanie.html

    OdpowiedzUsuń
  18. :)

    http://opowiesc-zmeczonych-ust.blogspot.com/2014/12/rozdzia-vi-zauek-anielskiego-pieka.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nowy
    http://in-the-world-of-rock.blogspot.com/2014/12/rozdzia-19.html

    OdpowiedzUsuń
  21. !!!NOWY ROZDZIAŁ U NAS!!!
    Pod pewnym względem inny od wszystkich.
    Z garścią ważnych informacji i wyjaśnień od autorki.
    A także z pewnym pytaniem do Was.

    Zapraszam serdecznie.
    http://roadtocalifornialivingaftermidnight.blogspot.com/2014/12/rozdzia-x.html

    Po raz setny dziękuję za cierpliwość.

    ~Michelle.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mogę się doczekac nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapraszam na kolejny rozdział :)
    one-rainy-dream.blogspot.com/2015/01/rozdzia-23-niedugo-poczujesz-sie-lepiej.html

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem czy wciąż chcesz czytać mój blog. Ale tam właśnie coś się pojawiło.
    http://welcome-to-my-personal-hell.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Też pisze opowiadania :) jestem fanką Gunsów :) Zapraszam na mojego bloga http://tolerancyjna92.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Zapraszam na nowy: http://gunsnroses-just-a-little-patience.blogspot.com/2015/02/czesc-16-ruda-wstazka.html

    OdpowiedzUsuń
  27. Chelle kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię! Ciebie i Twojego bloga!<3 Nie bedę się tym razem rozpisywać, ale czekam na następny!
    Nowy u mnie!

    OdpowiedzUsuń
  28. Witaj! Byłaś z miesiąc temu na moim blogu. Prosiłaś o info gdybym coś wstawiła więc jestem. Mam nadzieję że tutaj jesteś, ponieważ na the-way-you-make-me-feel.blogspot.com niestety nie miałam dostępu. Bardzo byłoby mi miło gdybyś do mnie wstąpiła ;)
    Jacksonka

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś, to bardzo proszę, abyś pozostawił po sobie ślad w postaci komentarza. Za każdą opinię serdecznie dziękuję :)